Dziewczynka zniknęła około pół roku temu podczas wesela w Alpach. Jeden z weselnych gości przyznał się w środę do "nieumyślnego" zabójstwa, wskazując miejsce, w którym znajdowały się szczątki dziecka.
Mężczyzna zeznał, że "przypadkowo zabił Maëlys", nie określił okoliczności jej śmierci. Podczas przesłuchania przeprosił rodziców dziecka, sędziów oraz swoją ofiarę.
Powiedział też, że ciało dziewczynki ukrył w pobliżu swojego domu w Domessin, około 5 km od Pont-de-Beauvoisin, na południowym wschodzie Francji, gdzie odbywało się wesele. Później wrócił na uroczystość. Lelandais był jednym z gości wesela, na którym w nocy z 26 na 27 sierpnia zaginęła Maëlys.
- Dziś wieczorem rodzice dowiedzieli się, że ich córka nie żyje, została zabita - to pierwsze słowa, jakie wypowiedział prokurator Grenoble Jean-Yves Coquillat podczas zorganizowanej w środę wieczorem konferencji prasowej.
34-latek jest byłym trenerem psów w wojsku. Podejrzenia w związku z jego osobą padły w toku śledztwa dotyczącego zaginięcia Maëlys już w ubiegłym roku.
Podczas przesłuchania mężczyzna zeznał wówczas, że Maëlys była w jego aucie, ale twierdził, że jej nie uprowadził. Ślady DNA dziewczynki znaleziono na desce rozdzielczej samochodu. Lelandais utrzymywał, że jest niewinny. Jego przyznanie się w środę do zabójstwa 9-latki zadziwiło reprezentującego go adwokata.
Francuskie podają, że mężczyzna opisuje śmierć dziecka jako "przypadkową" i odmawia podania szczegółów tragedii.