– Prowadzona przez Kijów operacja antyterrorystyczna zaczyna wyglądać tak, jak powinna od samego początku. Do tego armii ukraińskiej towarzyszą ochotnicy z lokalnych oddziałów samoobrony. Po stronie dywersantów jest dużo ofiar i to zaczyna skutecznie ich odstraszać – mówiła w Telewizji Republika niezależna dziennikarka ukraińska Olena Bondarenko.
Jak zauważa dziennikarka, dywersanci nie chcą bronić samozwańczej Donieckiej Republika Ludowej przez ukraińską armią. – W sytaucji, gdy trwa atak sił MSW, nikt nie widzi sensu w bronieniu Doniecka. To daje szansę na zwycięstwo ATO (operacji antyterrorystycznej, przyp. red.) - mówiła.
Zaobserwowała również, że na ulicach Ługańska, Doniecka i Słowiańska coraz rzadziej można zobaczyć oddziały prorosyjskich najemników. – Spada im motywacja, może dostają zbyt mały żołd, albo zrozumieli, że co innego destabilizować kraj bezbronny, a co innego taki, który pokazuje kły – dodała.
– Podobnie zaczyna się dziać na Krymie – relacjonowała. – Obserwując helikoptery wojskowe nad głowami świętujących Tatarów, mieszkańcy półwyspu coraz bardziej rozumieją, że nie zostali włączeni do prosperującej i przyjaznej Rosji, ale do agresywnego państwa – dodała.
Tłumaczyła, że pierwsze takie otrzeźwienie nastąpiło w majówkę. – Krym był dotychczas kurortem. A na te kilka dni majowych nikt tu nie przyjechał. Zresztą po co, skoro na ulicach grasują "turyści" Putina, stoją rosyjskie wojska, a ceny towarów zostały gwałtownoie wywindowane – powiedziała Bondarenko.
Z drugiej strony, jak zaznaczyła, to wcale nie oznacza, że prezydent Rosji zrezygnuje z anektowania wschodnich obwodów Ukrainy. – Skuteczność ATO nas cieszy, ale czekamy z obawą na to, co zrobi Putin – mówiła dziennikarka.