– Agresja wysłanników Moskwy na wschodzie Ukrainy spotkała się z mało stanowczą reakcją ze strony Kijowa. Dlatego Putin nie wrzuca na razie na Ukrainę swoich wojsk. Będzie szukał innych sposobów na destabilizację kraju – mówiła Telewizji Republika niezależna ukraińska dziennikarka Olena Bondarenko.
Jak informowaliśmy wcześniej, prezydent Rosji Władimir Putin wezwał rosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy do przełożenia "referendum" niepodległościowego zaplanowanego na 11 maja. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT...
Ten zwrot w taktyce Kremla tłumaczy Olena Bondarenko, niezależna ukraińska dziennikarka.
– W związku z tym, że trwająca na wschodzie Ukrainy operacja antyterrorystyczna nie jest akcją stanowczą, nie udaje się Putinowi z terrorystów zrobić "męczenników" czy "bohaterów" walk o niepodległość tamtych regionów – mówiła Bondarenko. – To zaskakuje Putina – dodała.
Jak tłumaczyła, prezydent Rosji nie wyda na razie swojej armii rozkazu, by wkroczyła na Ukrainę.
– Ale przecież znamy bezwzględność Putina oraz to, jak nie liczy się dla niego życie własnych obywateli. Dlatego może dojść do prowokacyjnych i inspirowanych przez Kreml ataków terrorystycznych na terenie Rosji. Winą za nie zostaną obarczeni Ukraińcy. Putin będzie w ten sposób szukał np. u Amerykanów uzasadnienia ewentualnej inwazji na Ukrainę – mówiła dziennikarka.
Pytana o sytuację w Kijowie w związku z przypadającym jutro Dniem Zwycięztwa, które jest jednym z najważniejszych świąt w Rosji, Bondarenko relacjonowała: "Rzeczywiście czekamy na prowokacje wysłanników Moskwy w Kijowie. Ludzie jednak zostali o nich uprzedzeni, dlatego wielu opuściło Kijów, a "samoobrona Majdanu" wzmocniła patrole w mieście. Przy wjazdach do stolicy ustawiono posterunki, na których żołnierze i milicja dokładnie przeszukują samochody".
– Kijowszczanie wiedzą, że jutro na Majdan Niepodległości nie należy się wybierać – tłumaczyła Bondarenko.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: 9 maja "turyści Putina" opanują kijowski Majdan?