– Skoro Kijowowi udało się przeprowadzić wybory prezydenckie bez kontrolowanych przez terrorystów Ługańska i Doniecka, to pewnie uznał, że zaplanowane na 26 października wcześniejsze wybory parlamentarne można też przeprowadzić bez Donbasu – relacjonowała z Ukrainy niezależna dziennikarka Olena Bondarenko.
W całej Ukrainie poza terenami zajmowanymi przez terrorystów, 26 października mają się odbyć wybory do Rady Najwyższej Ukrainy. Zgodnie z przyjętą przez Kijów ustawą o specjalnym statusie Donbasu, wybory władz tego regionu wyznaczone są na 7 grudnia. Tymczasem dywersanci zapowiedzieli, że nie zezwolą władzom Ukrainy na przeprowadzanie jakichkolwiek lokalnych wyborów w rejonach podległych "republikom ludowym".
– Kijów te tereny spisał na straty. W zniszczonych obwodach nie ma wody, nie ma prądu, więc stolica uznała, że głosowanie tam nie ma znaczenia – mówiła Bondarenko.
Jak oceniła, przyjęta ostatnio przez Radę Najwyższą ustawa o lustracji nie funkcjonuje. – Nie ma konkretnych mechanizmów tej ustawy. Prezydent Petro Poroszenko mówi, że to wybory będą lustracją, ale właśnie nie będą, bo Donbas jest w rękach terrorystów, a Kijów nie ma chęci przeprowadzać ich tam na siłę – stwierdziła.