Wartość tej wirtualnej waluty w roku 2017 sięgała prawie 20 tys. dolarów za "sztukę". Następnie przyszedł krach i o kryptowalutach zrobiło się cicho. Okazuje się, że jego notowania znowu są na szczycie.
Pandemia i wywołany nią kryzys zmieniły układ sił na rynkach finansowych. Przez cały rok inwestorzy szukali sposobów na ulokowanie pieniędzy, by jak najefektywniej je pomnożyć. Tym sposobem okazało się złoto. Jego wartość pierwszy raz w historii przekroczyła okrągłe 2000 dolarów za uncję.
To jednak nic przy tym, co dzieje się z wyceną bitcoina. Wydawało się, że najpopularniejsza kryptowaluta okres świetności ma już za sobą. Z dala od medialnego zgiełku na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy jej wartość systematycznie rosła i nagle okazało się, że jest już o krok od rekordu.
W środę przed południem za jednego bitcoina inwestorzy płacili blisko 18,5 tys. dolarów. Do rekordu brakuje około 5 proc. Tyle kurs urósł we wtorek. W ciągu ostatnich kilkunastu godzin doszło 2,5 proc.
Podczas gdy wspomniane już wcześniej złoto zyskało na wartości od początku roku nieco ponad 20 proc. to bitcoin zyskał 150 proc. Co istotne, inwestorzy, którzy w czasie największej paniki rynkowej w marcu postawili na bitcoina wartego wtedy blisko 4 tys. dolarów, teraz są do przodu około 360 proc.
Dziś w nocy #BITCOIN przekroczył poziom 18 000$. Tym samym zabrakło "marne" 6,5% do wyznaczenia nowego ATH. pic.twitter.com/EYHehukuDc
— Forex Club (@ForexClubPL) November 18, 2020
Warto dodać, że zainteresowanie inwestorów złotem jest uzasadnione, ponieważ kruszec uznaje się za inwestycyjną "bezpieczną przystań" na trudne czasy. Choć jego ceny raz rosną, raz spadają, ma realną wartość.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z bitcoinem. To przeciwieństwo złota. Nazywa się go wirtualną walutą, ale z tradycyjnie rozumianą walutą nie ma wiele wspólnego (oprócz tego, że można nim w niektórych miejscach płacić). Bitcoin nie posiada kontroli banków centralnych. Nie ma też fizycznej postaci, a wahania jego wartości są ogromne. W ciągu kilku godzin rzędu kilkuset dolarów.
Amerykański inwestor-miliarder Ray Dalio, komentując obecne notowania bitcoina podkreślił, że nie jest to żadna "bezpieczna przystań":
- Nie jest to dobry sposób lokowania kapitału. Wartość bitcoina z dnia na dzień bardzo mocno się zmienia i nie ma powiązania z cenami realnych produktów - wskazał w jednym z wpisów na twitterze.