Naukowcy pod kierunkiem Markusa Ralsera przekoują, że opracowali badanie krwi pozwalające przewidzieć, czy dany pacjent z COVID-19 będzie wymagać intensywnej opieki medycznej oraz oszacować jego szanse na przeżycie.
Testy byłyby przeprowadzane u chorych wkrótce po wystąpieniu objawów koronawirusa.
Jeżeli uda się zweryfikować test w rzeczywistych warunkach szpitalnych, lekarze będą mogli odpowiednio wcześnie pomóc pacjentom z COVID-19, np. kierując ich na oddziały intensywnej terapii. A to zwiększy szanse chorych na przeżycie choroby. Według naukowców, mogłoby przyczynić się również do wzmocnienia morale lekarzy w obliczu podejmowania trudnych decyzji w przepełnionych szpitalach.
Markus Ralser i jego współpracownicy zidentyfikowali 27 białek we krwi pacjentów z COVID-19, które były obecne na różnych poziomach w zależności od stopnia nasilenia objawów występujących u chorych. Od tamtej pory obserwacji poddano 160 osób z COVID-19, których krew została zbadana przed przyjęciem do szpitala. Naukowcy chcieli w ten sposób sprawdzić, czy da się przewidzieć postęp choroby na podstawie sygnatury białka.
Jak wskazują badacze, zależy im na tym, aby zapewnić lekarzom „cyfrowy obraz” stanu danego pacjenta. W większości przypadków nie wystarczy bowiem sama obserwacja. Okazuje się bowiem, że całkiem sporo pacjentów z koronawirusem ma poważnie niedotleniony organizm, mimo iż nie zdaje sobie z tego sprawy. Podczas rozmowy z lekarzem twierdzą oni, że czują się dobrze i nie mają problemów z oddychaniem, ale wyniki badań pokazują coś zupełnie innego. Stan zdrowia takiego pacjenta okazuje się znacznie gorszy, niż mu się wydaje, a dobre samopoczucie usypia czujność chorego.