Premier Ukrainy Mykoła Azarow skrytykował UE za "nieustępliwe" stanowisko wobec jego kraju, oskarżył Międzynarodowy Fundusz Walutowy o dążenia do dewaluacji ukraińskiego pieniądza i pochwalił Rosję za udzielone władzom w Kijowie wsparcie finansowe.
Azarow, który wystąpił w nadanym programie telewizyjnym "Egzamin z władzy", oświadczył, że ukraińskie społeczeństwo żyje mitami dotyczącymi integracji europejskiej oraz wytknął UE, iż nie dała Ukrainie perspektywy członkostwa. - Domagaliśmy się tego przez dwa lata i usłyszeliśmy kategoryczną odmowę - powiedział.
Premier zauważył, że choć jego kraj zniósł wizy dla obywateli państw unijnych jeszcze w 2005 roku, to Bruksela nie odpowiedziała podobnymi działaniami wobec obywateli Ukrainy. Azarow negatywnie odniósł się do wymogów UE poprzedzających zniesienie ruchu wizowego, które przewidują, m.in., uchwalenie ustawy antydyskryminacyjnej oraz wprowadzenie paszportów biometrycznych. - Nawet teraz, na tym etapie, po wieloletnich negocjacjach słyszymy: przyjmijcie ustawę o równości mniejszości seksualnych. Tak to zakamuflowali! - oburzał się szef rządu.
Azarow oświadczył, że rosyjski kredyt w wysokości 15 mld dolarów, którego wyasygnowanie ustalono podczas spotkania prezydentów Wiktora Janukowycza i Władimira Putina w Moskwie, zostanie częściowo wykorzystany na wydatki socjalne. - Wykorzystamy ten kredyt tak, jak będzie to nam potrzebne - powiedział.
Premier wyjaśnił przy tym, że Ukraina nie mogła zgodzić się na warunki pomocy finansowej proponowanej przez MFW, który żądał - według jego słów - m.in. dewaluacji hrywny. - Doprowadziłoby to do dwukrotnego wzrostu cen towarów importowanych - zaznaczył.
Kilka tygodni temu rząd Azarowa ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE; umowa miała być zawarta w ostatnich dniach listopada na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Wywołało to protesty Ukraińców, którzy liczyli, że umowa zbliży ich kraj do standardów, obowiązujących w UE.
Niezadowoleni z decyzji władz zbierają się od 21 listopada w miasteczku namiotowym na Majdanie Niepodległości w Kijowie. Po kilkukrotnych starciach z milicją, która brutalnie starała się rozpędzić protesty, ich uczestnicy zaczęli się domagać przedterminowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.