Dom Chalila al-Hajeha, jednego z przywódców radykalnego ruchu palestyńskiego Hamas w Strefie Gazy został zbombardowany. Informację podało izraelskie wojsko. Al-Hajeha nie było w domu podczas ataku.
Według przekazu Izraela dom członka politbiura i jednego z najważniejszych działaczy Hamasu stanowił część terrorystycznej infrastruktury grupy.
Wcześniej izraelskie wojsko przeprowadziło nalot na dwa wielopiętrowe bloki w centrum Gazy, w tym jeden, w którym mieściły się redakcje zagranicznych mediów, agencji AP i Al-Dżaziry.
Jak przekazała kancelaria premiera Izraela Benjamina Netanjahu, szef rządu rozmawiał na ten temat z prezydentem USA Joe Bidenem, zapewniając go, że wojsko robi wszystko, by uniknąć ofiar wśród cywilów, ostrzegając ich i zarządzając ewakuację burzonych w nalotach bloków.
- Premier Netanjahu podziękował prezydentowi za wsparcie Stanów Zjednoczonych dla naszego prawa do samoobrony - napisano w komunikacie.
Wcześniej rzeczniczka Białego Domu stwierdziła, że USA przekazały Izraelowi, że bezpieczeństwo dziennikarzy jest najważniejsze.
Jak podało izraelskie wojsko, w budynku, w którym mieściły się biura mediów, działalność prowadził także wywiad wojskowy Hamasu, wobec czego blok stanowił prawnie uzasadniony cel działań wojskowych.
Oburzenie z powodu ataku wyraził szef AP Gary Pruitt i kierownictwo Al-Dżaziry.