Syryjskie media rządowe i rebelianci poinformowali, że wczoraj użyto gazu trującego w miejscowości Kfar Zeita w prowincji Hama w środkowej Syrii. Strony konfliktu oskarżają się nawzajem o ten atak, w którym wielu ludzi odniosło obrażenia.
Główne, wspierane przez Zachód ugrupowanie opozycyjne - Syryjska Koalicja Narodowa - mówi o dziesiątkach poszkodowanych. Nie podaje, jakiego gazu użyto.
Według mającego siedzibę w Wielkiej Brytanii Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka mieszkańcy Kfar Zeita mieli problemy z oddychaniem.
Państwowa telewizja syryjska twierdzi, że w Kfar Zeita członkowie powiązanego z Al-Kaidą Frontu Al-Nusra użyli chloru, zabijając dwóch ludzi i powodując obrażenia u ponad 100.
Według telewizji Front Al-Nusra przygotowuje kolejne ataki chemiczne.
Na amatorskim nagraniu wideo, umieszczonym w internecie przez aktywistów syryjskiej opozycji, widać salę szpitalną w Kfar Zeita pełną dorosłych i dzieci; niektórzy z pacjentów mają na twarzach maski tlenowe.
Broni chemicznej używano już w czasie trwającego ponad trzy lata syryjskiego konfliktu. W sierpniu zeszłego roku w ataku chemicznym koło Damaszku zginęło ponad 1400 ludzi. USA i ich sojusznicy winą za tamten atak obciążyli siły reżimu syryjskiego. Damaszek twierdzi, że ataku dokonali rebelianci.
W ramach uzgodnionego we wrześniu 2013 roku przez Rosję i USA porozumienia, zatwierdzonego przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, Syria zgodziła się zlikwidować całość swego chemicznego arsenału do 30 czerwca br. Likwidacja syryjskiego arsenału postępuje opornie, m.in. ze względu na niestabilną sytuację w kraju, ale proces jest kontynuowany.