Siły zbrojne Kolumbii zabiły 15 byłych partyzantów z lewicowej organizacji bojowej, tzw. Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) - poinformował prezydent kraju Gustavo Petro informując o operacji armii, która od środy przejęła od rebeliantów ponad 800 ładunków wybuchowych.
Szef państwa sprecyzował, że do zabicia bojowników doszło wskutek wspólnej operacji prowadzonej przez oddziały piechoty i sił powietrznych kolumbijskiej armii w departamencie Cauca, na południowym zachodzie kraju. Gustavo Petro zapowiedział, że w najbliższym czasie armia zwiększy tam liczbę wojska walczącego z rebeliantami, aby pokonać grupy zagrażające ludności cywilnej.
Walczące w departamencie Cauca siły zbrojne podały, że udało im się przejąć 197 ładunków wybuchowych należących do bojowników, którzy kiedyś wchodzili w skład FARC. Wyjaśniły, że materiały te służyły jako niewielkich rozmiarów bomby przenoszone za pośrednictwem dronów. Armia ujawniła, że w środę w Putumayo, innym położonym na południowym zachodzie kraju departamencie Kolumbii, żołnierze przejęli od rebeliantów ponad 600 ładunków wybuchowych.
Wprawdzie w 2016 r. FARC po zakończonych porozumieniem negocjacjach pokojowych z rządem Kolumbii przeobraziły się w partię polityczną, ale część jej byłych członków, wchodzących w skład tzw. Centralnego Dowództwa (EMC), nie złożyła broni. Pomimo prowadzonych od kilkunastu miesięcy negocjacji z partyzantami należącymi do FARC w sprawie zawieszenia broni w kwietniu br. rozmowy zostały przerwane z powodu licznych ataków lewicowych bojowników na posterunki kolumbijskiej policji, koszary wojskowe i ludność cywilną.
Od ponad trzech lat szczególnie intensywne walki byli partyzanci FARC toczą z członkami innej skrajnie lewicowej grupy paramilitarnej kolumbijskiej Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN). Obie grupy mają związki z przemytnikami narkotyków.