W poniedziałek polską szkołę średnią im. Władysława Syrokomli w Wilnie odwiedziły dwie policjantki z wileńskiego komisariatu. Ich celem było zbadanie listu skierowanego do policji przez anonimowego nadawcę ws. strajku ostrzegawczego.
Danuta Silienė, dyrektor placówki wyjaśniała, że anonimowy nadawca domaga się „ukarania rodziców za to, że nie puścili swych dzieci do szkoły 3 czerwca br.”. W tym dniu wiele polskich szkół z Wileńszczyzny zorganizowało strajk ostrzegawczy.
CZYTAJ WIĘCEJ:
W polskich szkołach na Litwie strajk ostrzegawczy. „Dyskryminacyjny charakter reformy oświaty”
– Funkcjonariuszki policji wypytywały mnie o nazwiska organizatorów strajku i nazwiska przedstawicieli naszej szkoły, które uczestniczyły w wiecu. Wytłumaczyłam, że strajk organizowały strajkowe komitety rodzicielskie i Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie, a szkoła w tym czasie pracowała w zwykłym trybie: nauczyciele jak zwykle stawili się do pracy, klasy 1-5 miały letni obóz, uczniowie klasy 10. przyszli na konsultacje przed egzaminem z matematyki, zaś uczniowie jednej klasy dwunastej – na konsultacje z geografii – wyjaśnia dyrektor wileńskiej „Syrokomlówki”.
Danuta Silienė dodała, że była wypytywana o takie rzeczy jak to, ilu uczniów w tym dniu nie przyszło do szkoły i dlaczego. – Zapytałam policjantki, na jakiej podstawie miano by ukarać rodziców 780 uczniów za to, że w tym dniu nie pozwolili swym dzieciom przyjść do szkoły – opowiada dziennikarzom portalu L24.lt dyrektor szkoły.
Można tylko przypuszczać, że sprawa anonimowego listu, podobnie jak tendencyjnie przedstawiony problem polskiego szkolnictwa na Litwie przez komentatorów telewizyjnej audycji „Savaitė”, posądzenie Alberta Narwojsza o naruszenie etyki służbowej – to tylko kolejne próby nagonki i zastraszenia polskiego społeczeństwa na Litwie – piszą dziennikarze portalu L24.lt.