Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny zadzwonił do funkcjonariusza Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) zamieszanego – według portali śledczych – w próbę jego otrucia. Nagranie rozmowy z Konstantinem Kudriawcewem opozycjonista opublikował w Internecie.
Jak podał w poniedziałek portal śledczy The Insider, Nawalny dodzwonił się do kilku funkcjonariuszy. Użył specjalnej aplikacji i przedstawił się jako Maksim Ustinow, doradca byłego szefa FSB Nikołaja Patruszewa. Aplikacja sprawiła, że pojawił się numer telefoniczny, którego funkcjonariusze FSB używali w kontaktach z wysokiej rangi oficerami służb. Kudriawcew sądził więc, że odbiera telefon służbowy. Nawalny wciągnął go w 45-minutową rozmowę twierdząc, że sporządza raport dla zwierzchników i chce wyjaśnić niektóre szczegóły.
Na nagraniu mężczyzna, którym – jak podano – jest Konstantin Kudriawcew, mówi, że Nawalny umarłby na skutek otrucia, gdyby nie awaryjne lądowanie jego samolotu w Omsku i atropina, którą podali mu lekarze pogotowia. Rozmówca mówi też, że środkiem trującym skażona była bielizna Nawalnego.
Kudriawcew to – jak podali autorzy materiału – specjalista z zakresu obrony chemicznej, który wiedział, jak usuwać ślady trucizny. W rozmowie z Nawalnym Kudriawcew wyjaśnił, że dostał odzież Nawalnego, by ją oczyścić.
Opozycjonista dodzwonił się także do mężczyzny przedstawionego jako Michaił Jewdokimow, który – według portali śledczych – został sfotografowany w grupie ludzi ubranych po cywilnemu w gabinecie lekarza naczelnego szpitala w Omsku, gdzie Nawalnego przywieziono po awaryjnym lądowaniu.
Rozmowy telefoniczne z domniemanymi sprawcami otrucia Nawalny przeprowadził, zanim jeszcze 14 grudnia br. portale śledcze opublikowały ich nazwiska. Portale Bellingcat i The Insider podały przed tygodniem, że w próbę otrucia Nawalnego zamieszani byli eksperci FSB ds. broni chemicznej. Należeli oni do specjalnej jednostki FSB i podążali za Nawalnym w czasie jego podróży do Tomska, podczas której w sierpniu został otruty. Opozycjonista poczuł się źle w trakcie lotu z Tomska do Moskwy, piloci lądowali awaryjnie w Omsku.
Według ustaleń portali śledczych grupą z FSB miał kierować płk Stanisław Makszakow, który wcześniej pracował w zamkniętym mieście Szychany-1, gdzie pracowano nad bronią chemiczną z grupy Nowiczok.