Teoretycznie edukacja seksualna w Kanadzie jest dobrowolna. Dobrowolna, bo każdy rodzic ma prawo swoje dziecko z lekcji traktującej o tematyce płci i rozwoju biologicznego, wycofać. Teoretycznie nie powinno to nieść ze sobą żadnych konsekwencji. W rzeczywistości wygląda to tak, że 10-latki, których rodzice zdecydują się zrezygnować, jako prawni opiekunowie swoich dzieci, z ich uczestnictwa w lekcjach edukacji seksualnej, zostają zobowiązani przez prowadzących nadzór edukacyjny nad placówką do przerobienia programu dedykowanego na poziomie konkretnej klasy, a dziecko do złożenia z tych treści egzaminu. 

Konserwatywny rząd Alberty ogłosił dziś, że jesienią rozpoczną prace nad projektem ustawy, która będzie wymagała od rodziców wyrażania zgody na udział ich dzieci w zajęciach edukacji seksualnej, zamiast, jak to funkcjonowało do tej pory, rezygnacji z nich. Ta subtelna różnica, która pozostawia nadal decyzję w rękach rodziców wywołała oburzenie lewicowych i liberalnych środowisk. Według CTV News "Nauczyciele zastanawiają się, jaki problem prowincja chce rozwiązać".

Minister Edukacji Demetrios Nicolaides z kolei zapewnił że prace nad zmianami są opracowywane w porozumieniu z radami szkolnymi, nauczycielami, nadzorcami i rodzicami

Prace nad zmianą prawa są zaawansowane i choć nie jest jasne, jak będą wyglądać nowe przepisy, to pewne jest, że udział w zająciach edukacji seksualnej będzie wymagał od rodziców wyrażania zgody na uczestnictwo ich dzieci w każdej formalnej lekcji na temat zdrowia seksualnego. Premier konserwatywnego rządu Alberty Danielle Smith nie pierwszy raz stoi w opozycji do rządu Justina Trudeau i prowadzonej przez niego polityki. Prawa rodziny są dla Smith priorytetem zaraz obok niezależności ekonomicznej prowincji, która prowadzi również niezależną politykę energetyczną. O zacieśnieniu współpracy w sektorze energetycznym między Texasem, a Albertą poinformował dziś (03.09.2024) gubernator Greg Abbott:

Źródło: Republika