Huk, który wzbudził alarm służb bezpieczeństwa, słyszano tuż przed odlotem prezydenckiego śmigłowca, w którym znajdował się prezydent Barack Obama wraz z rodziną - podała agencja Reutera. Jak podano, bezpieczeństwo prezydenta USA nie było zagrożone
Niezidentyfikowany hałas usłyszano kiedy prezydent wraz z żoną i dziećmi miał wsiąść do śmigłowca, aby udać się do miasta Selma w stanie Alabama, gdzie planowo mieli wziąć w uroczystościach związanych z 50-ta rocznicą marszu prowadzonego przez Martina Luthera Kinga. Do momentu wyjaśnienia sytuacji prezydent Obama pozostał w budynku.
Zaalarmowane zostały wszystkie służby zajmujące się ochroną Białego Domu, a sam budynek został zamknięty. Odizolowane zostały też okolice Białego Domu, a na miejscu pojawiły się karetki pogotowia.
Po kilkudziesięciu minutach Secret Service poinformowało jednak, że bezpieczeństwu prezydenta nic nie grozi, a powodem huku był pożar pobliskiego straganu z pamiątkami.
Prezydent Barack Obama wraz z rodziną udał się zgodnie z planem do bazy sił powietrznych Andrews, a następnie do Alabamy.