Liczba martwych delfinów spowodowanych katastrofą ekologiczną na Mauritiusie wzrosła do 40 – podaje Reuters.
Świadkowie opowiedzieli w piątek Reutersowi moment, w którym jedna z matek delfina zmarła przed nimi.
Mieszkańcy, którzy wyruszyli w podróż łodzią, zaalarmowali Reubena Pillay'a, że matka delfina pływa wokół umierającego delfina.
- W ciągu kilku minut odpłynęła na bok, jedna jej płetwa była w wodzie, a jedna ponad powierzchnią. Potem zaczęła trzepotać ogonem naprawdę szybko - powiedział Pillay, profesjonalny operator dronów i ekolog.
- Pływała w kółko przed łodzią, bardzo gwałtownie poruszała ogonem i po około pięciu minutach po prostu przestała się ruszać. Utonęła. Słyszeliśmy krzyki, myślałem, że to była kobieta na łodzi - ale powiedzieli mi, że to był delfin.
Wczorajszy bilans martwych osobników wynosił jeszcze 17. Wyciek ropy spowodował japoński statek, który uderzył w rafę koralową.
- Dziś rano znaleźliśmy jeszcze siedem delfinów w stanie rozkładu - powiedział Reuterowi Jasvin Sok Appadu z ministerstwa rybołówstwa.
Wyniki autopsji przeprowadzonej na 17 delfinach znalezionych w środę spodziewane są w czwartek.
Wyciek pochodził z należącego do Japonii MV Wakashio, który rozbił się 25 lipca i zaczął wylewać olej około tydzień później. Statek został zatopiony w poniedziałek.
Greenpeace wezwał rząd Mauritiusa do wszczęcia "pilnego dochodzenia w celu ustalenia przyczyny śmierci i wszelkich powiązań z wyciekiem ropy z Wakashio".
Dokładne określenie skutków wycieku nadal nie są znane. Naukowcy od dziesięcioleci ostrzegali przed poważną katastrofą ekologiczną, która może mieć wpływ na Mauritius i jego turystyczną gospodarkę.