46 osób zmarło po zamieszkach w Odessie na południu Ukrainy, gdzie w piątek doszło do brutalnych starć między zwolennikami jedności tego kraju a prorosyjskimi separatystami – poinformował prokurator obwodu odeskiego Ihor Borszulak.
SŁUŻBA BEZPIECZEŃSTWA UKRAINY PRZEKONANA O WINIE ROSJI
Według Służby Bezpieczeństwa Ukrainy zamieszki, w których uczestniczyły „nielegalne ugrupowania zbrojne” z Naddniestrza, koordynowane były przez grupy dywersyjne z Federacji Rosyjskiej.
Prokurator Borszulak oznajmił, że w ramach śledztwa w sprawie wydarzeń w Odessie zatrzymano dotychczas 144 uczestników zamieszek. Śledczy zajmują się m.in. bezczynnością miejscowych milicjantów, którzy – jak mówią świadkowie – nie robili nic, by zapobiec tragedii.
Według władz Odessy po starciach o pomoc medyczną poprosiło 214 osób. 88 z nich hospitalizowano. Wśród 46 ofiar śmiertelnych 31 osób zginęło w pożarze w siedzibie związków zawodowych, gdzie znajdował się sztab separatystów.
Przedstawicielka SBU Kateryna Kosariewa, która przekazała na konferencji prasowej informacje o udziale w zamieszkach ugrupowań z Naddniestrza, kierowanych przez rosyjskie grupy dywersyjne, poinformowała, że była to prowokacja, sfinansowana przez członków ekipy obalonego w lutym prezydenta Wiktora Janukowycza.
– Prowokacje, do których doszło 2 maja w Odessie, które doprowadziły do starć i ofiar śmiertelnych, były zorganizowane przy wsparciu sił zewnętrznych i sfinansowane przez byłych wysokich urzędników rządu Janukowycza, którzy ukrywają się w sąsiednim państwie (Rosji). Są to: b. wicepremier Serhij Arbuzow i b. minister dochodów Ołeksandr Kłymenko – oświadczyła Kosariewa.
KREML ODPIERA ATAKI: WINNI ZACHÓD I KIJÓW
Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow powiedział z kolei, że za rozlew krwi w piątek w Odessie odpowiedzialność ponoszą zarówno władze w Kijowie jak jej poplecznicy na Zachodzie.
– Kijów i jego zachodni sponsorzy praktycznie prowokują rozlew krwi i to na nich spoczywa z tego powodu odpowiedzialność – oznajmił Dmitrij Pieskow dziennikarzom.
Zauważył, że w warunkach przemocy, gdy giną ludzie, idea przeprowadzenia wyborów prezydenckich w tym miesiącu jest "absurdalna". Wybory prezydenckie na Ukrainie mają odbyć się 25 maja.
Według niego Rosja nie wie jeszcze, jak reagować na kryzys na Ukrainie, gdzie przemoc osiągnęła ogromne rozmiary. Przypomniał, że jego kraj stracił wpływ na rosyjskojęzycznych mieszkańców Ukrainy i nie może ich przekonywać, aby "rozbroili się" w sytuacji, gdy "ich życie jest bezpośrednio zagrożone".
Powiedział, że prezydent Władimir Putin jest skrajnie zaniepokojony rozwojem sytuacji na Ukrainie i jej postrzeganiem przez niektóre kraje.
Do starć w Odessie doszło, gdy kilkuset prorosyjskich demonstrantów, w kaskach i uzbrojonych w pałki i broń palną, zaatakowało idący przez centrum miasta pochód złożony z ok. 1500 zwolenników władz w Kijowie.
W czasie walk rzucano płytami chodnikowymi, koktajlami Mołotowa i ładunkami wybuchowymi. Kibice spalili miasteczko namiotowe zwolenników separatyzmu na placu Kulikowe Pole, a następnie ruszyli na siedzibę związków zawodowych, w którym znajdował się sztab ruchów prorosyjskich. Budynek podpalono. Kilka znajdujących się w nim osób, próbując ratować życie, wyskoczyło z okna. MSW Ukrainy informowało w piątek późnym wieczorem, że 30 separatystów uległo zaczadzeniu.