Uganda traci rocznie około 2,5 mld dolarów z powodu korupcji; ta kwota to 44 proc. całkowitych dochodów kraju. Raport o korupcji przygotowany przez międzynarodowy think tank Government Transparency Institute trafił właśnie do ugandyjskiego parlamentu.
„Korupcja jest wszechobecna i utrudnia rozwój kraju. Pieniądze defraudowane, na przykład w sektorze edukacji, wystarczyłby na zbudowanie ponad tysiąca nowych szkół lub zapewnienie średnim szkołom publicznym ponad 30 tys. nowych nauczycieli” - powiedziała ugandyjska rzeczniczka praw obywatelskich Beti Kamya.
Między styczniem a czerwcem bieżącego roku do jej biura zgłosiło się 1657 osób skarżących się na korupcję lub ujawniających przypadki defraudowania publicznych pieniędzy i nepotyzm.
Głównymi przyczynami korupcji w Ugandzie są – jak wynika z raportu - chciwość, słaby nadzór nad pracownikami, niskie pensje urzędników i brak surowych kar dla skorumpowanych osób.
„To jest niedopuszczalne” - skomentował krótko ujawnione dane prezydent Ugandy Yoweri Museveni.
Raport opublikowano tuż po tym, jak Museveni ułaskawił urzędnika rządowego, który odsiedział pięć lat z zasądzonego 10-letniego wyroku za wyłudzenie 1,2 mln dolarów z państwowej kasy.
Rząd Museveniego, który sprawuje władzę w Ugandzie od 1986 r., od dawna jest oskarżany o chronienie skorumpowanych, ale wpływowych urzędników przed konsekwencjami prawnymi.
Po reelekcji na szóstą kadencję w 2021 r. prezydent obiecał rozprawić się z korupcją. Jednak zamiast podjąć z nią walkę, władze Ugandy regularnie represjonują aktywistów, członków opozycji politycznej i obrońców praw człowieka, którzy publicznie demonstrują przeciwko korupcji.
Pod koniec lipca bieżącego roku w stolicy Ugandy, Kampali, policja zatrzymała co najmniej 45 osób protestujących przeciwko powszechnej korupcji w rządzie. Zatrzymanych oskarżono o przestępstwo „powszechnej uciążliwości” będące pozostałością prawną z czasów kolonialnych, którą rząd skwapliwie wykorzystuje do tłumienia demonstracji.
Źródło: PAP