Marcin Gortat zdobył 12 punktów i miał 11 zbiórek, a jego Washington Wizards w meczu koszykarskiej ligi NBA pokonali u siebie New York Knicks 101:91. Polak uzyskał 11. double-double w sezonie.
„Czarodzieje” wygrali drugie spotkanie z rzędu i szóstą kolejną konfrontację z Knicks. Dla nowojorczyków, najgorszego obecnie zespołu w lidze (tylko pięć zwycięstw w 38 spotkaniach) była to 13. kolejna przegrana, co jest najdłuższą serią niepowodzeń w 69-letniej historii klubu.
Polski środkowy grał w środę 29 minut i był najlepszym zbierającym spotkania. Trafił pięć z dziewięciu rzutów z gry i dwa z czterech wolnych, miał sześć zbiórek w obronie i pięć w ataku, dwie asysty, przechwyt, blok, dwie straty i tyle samo fauli.
Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobył tym razem Brazylijczyk Nene – 20. John Wall dodał 18 i osiem asyst, rezerwowy Rasual Butler – 14, a Bradley Beal – 12. Trener Randy Wittman tego dnia dał odpocząć Paulowi Pierce’owi, który siedział na ławce w cywilnym stroju. W pierwszej piątce zastąpił go Otto Porter.
W osłabionej drużynie Knicks wyróżnili się Hiszpan Jose Calderon – 17 pkt i Jason Smith – 13.
Zwycięstwo Wizards ani przez moment nie było zagrożone. Rywale nie prowadzili w tym meczu nawet przez chwilę. Po wyrównanym początku pierwszej kwarty, w jej końcówce gospodarze uzyskali 10-punktową przewagę (29:19), w czym spory udział miał najlepszy na parkiecie w tej części gry Gortat (osiem punktów, trzy celne z czterech rzutów z gry oraz sześć zbiórek).
Przed przerwą, po przechwytach Walla i jego punktach z kontrataków w dwóch kolejnych akcjach, prowadzenie drużyny ze stolicy wzrosło do 53:37.
W trzeciej kwarcie, po dwóch trzypunktowych rzutach Beala, wynosiło już nawet 20 punktów (72:52). W połowie ostatniej odsłony goście zdołali je zmniejszyć do pięciu (83:78), ale wprowadzeni na boisko podstawowi zawodnicy Wizards szybko pozbawili rywali złudzeń.
Nie mogło być inaczej w obecnej sytuacji zespołu z Nowego Jorku, który mógł wystawić do gry tylko dziesięciu graczy, w większości mało znanych.
W środę musiał sobie radzić bez kontuzjowanych Carmelo Anthony'ego, czołowego strzelca ligi, a także Amar'e Stoudemire'a i Włocha Andrei Bargnaniego. W dodatku ostatnio klub pozbył się w wymianie z Cleveland Cavaliers J.R. Smitha i Imana Shumperta oraz rozwiązał kontrakt z Samuelem Dalembertem.
Prezydent klubu, słynny Phil Jackson, który jako trener 11 razy zdobywał mistrzostwo NBA z Chicago Bulls i Los Angeles Lakers oraz główny coach Derek Fisher, do niedawna zawodnik, także z mistrzowskimi doświadczeniami, już teraz przygotowują zespół do nowego sezonu, szykując miejsca oraz pulę płac dla nowych zawodników, bardziej odpowiadających ich koncepcji gry.
Wizards z bilansem 24 zwycięstw i 11 porażek zajmują czwarte miejsce w Konferencji Wschodniej.
W piątek czeka ich o wiele trudniejsza przeprawa, gdy także w Waszyngtonie zmierzą się z innym czołowym zespołem Wschodu, wyprzedzającymi ich bezpośrednio w tabeli Chicago Bulls (25-11), z którymi już przegrali u siebie w tym sezonie.