Dolnośląska piłka nożna po powodzi
Zniszczone boiska, szatnie, stroje, bramki, ale też pralki. Do tej chwili na pomoc dla klubów Dolnośląski Związek Piłki Nożnej wydał blisko półtora miliona złotych. „W kilku przypadkach powrót do stanu sprzed powodzi może zająć nawet kilka lat" – przyznał jego wiceprezes Łukasz Czajkowski.
Od powodzi, która zaatakowała Dolny Śląsk minęły trzy miesiące. Woda nie oszczędziła nikogo, także klubów piłkarskich - niektóre straciły wszystko: boisko, zaplecze i sprzęt. Wiceprezes Dolnośląskiego ZPN rozmowę o powodzi zaczął od wspomnień. „Organizowaliśmy mistrzostwa Polski kobiet drużyn +35 w Nowej Rudzie. Turniej, przez mocne opady deszczu, odbywał się w hali, a zawodniczki z całej Polski miały spędzić cały weekend na Ziemi Kłodzkiej. Nikt nie spodziewał się, że imprezę trzeba będzie przerwać, ale napływające dramatyczne informacje sprawiły, że musieliśmy to zrobić. To, co widzieliśmy wracając do domów, było przerażające. Woda lała się ulicami, ludzie przenosili w pośpiechu dobytek życia do sąsiadów, którzy mieli w swoich domach wyższe kondygnacje. Najważniejsze było, aby z terenu zagrożonego powodzią bezpiecznie ewakuować setki zawodniczek z całej Polski. To było priorytetem i udało się nam w pierwszych godzinach powodzi" – relacjonował Łukasz Czajkowski.
Z zalanych terenów zaczęły docierać informacje mówiące o kolosalnych stratach, także klubów sportowych, w tym piłkarskich. Włodarze regionalnego związku nie ukrywali, że byli przerażeni skalą zniszczeń. „W Stroniu Śląskim woda porwała siedmiotonowy wał do pielęgnacji murawy po przerwie zimowej. Po dziś dzień nie udało się go znaleźć. Informacje docierały głównie z okręgów wałbrzyskiego i jeleniogórskiego, wraz z Kamilem Wieliczko z Jeleniej Góry i całym Dolnośląskim ZPN zaczęliśmy działać. Na początku w mediach społecznościowych mocno promowaliśmy zbiórki dla piłkarek i piłkarzy z tego obszaru, którzy stracili dach nad głową. Oczywiście, to była najbardziej potrzebna pomoc w danej chwili, a sam sport zszedł na drugi plan" – zaznaczył.
Sytuacja była trudna i dynamiczna. Jak przyznali działacze z DZPN, problem z oszacowaniem strat wynikał w dużej mierze z brakiem kontaktu z ludźmi, który w tamtym momencie walczyli z wielką wodą. „Na całe szczęście, mniej więcej połowa boisk, która znalazła się pod wodą z całej sytuacji wyszła, może to dziwnie zabrzmieć, "suchą stopą". Na Dolnym Śląsku, przede wszystkim dzięki samorządom oraz lokalnym działaczom, czynione są spore inwestycje w infrastrukturę sportową. W tych przypadkach po prostu woda naturalnie została wchłonięta w nawierzchnię. Po wyschnięciu nie było po niej śladu. Klubów, które ucierpiały mocniej, było ostatecznie około 40 i to na nich musieliśmy skupić uwagę" – wskazał.
Jeszcze wielka woda nie dotarła do Wrocławia, a DZPN poinformował, że zabezpieczył 200 tysięcy złotych z własnej rezerwy budżetowej. To była jednak kropla w morzu potrzeb. „Gdy tylko się dało, ruszyliśmy w teren. Niektóre z miejscowości wyglądały, jakby ktoś zrzucił na nie bombę. Ludzie siedzieli na schodach przed domami i zastanawiali się, co mają robić. Podobnie było z naszymi działaczami, z którymi wspólnie wizytowaliśmy obiekty. W ciągu kilku dni od ustania wody wraz z dyrektorem jeleniogórskiego biura Kamilem Wieliczko zameldowaliśmy się na każdym z obiektów, które zostały dotknięte powodzią. W tydzień wiedzieliśmy, kto czego potrzebuje. Wtedy też z Polskiego Związku Piłki Nożnej przyszła pomoc w wysokości 800 tys. zł. Zaczęliśmy organizować wszystko, co było potrzebne" – opowiadał wiceprezes DZPN.
Jednym z najbardziej poszkodowanych był klub ze Stronia Śląskiego. Jak przyznał Czajkowski, koszty doprowadzenia stadionu Kryształu do stanu sprzed powodzi przekraczała możliwości związku. „Takie inwestycje wymagały już działania państwa i samorządu. Dążyliśmy do tego, by klub mógł prowadzić normalnie zajęcia. Ostatecznie wspólnie z działaczami podjęliśmy decyzję, że dokonamy niezbędnych zabiegów na nieużywanym boisku w Starym Gierałtowie, to jest kilka kilometrów od Stronia Śląskiego, aby przywrócić je do funkcjonowania. Sprawnie udało nam się przeprowadzić całą akcję, dzięki czemu drużyny Kryształu mogły wrócić do treningów" – przekazał.
Kluby straciły stroje, piłki, bramki i różnego rodzaju sprzęt treningowy, ale też... pralki. Pomoc nadeszła niemal z całej Polski, od regionalnych związków, ale także niewielkich klubów, które same nie mogą narzekać na nadmiar sprzętu. „Toczyło się to tak szybko, że zaskoczone były tym same kluby. Przy mozolnych procedurach rządowych, było to dobrze oceniane przez lokalnych działaczy. To natomiast napędzało do dalszej, jeszcze bardziej wzmożonej pracy. Z perspektywy tych trzech miesięcy mogę śmiało powiedzieć, że daliśmy radę. Nasze wydatki związane z powodzią sięgnęły kwoty blisko półtora miliona złotych. Nikogo nie zostawiliśmy jednak bez wsparcia" – podkreślił.
Wyzwaniem była odbudowa klubów pod względem materialnym, ale też przemeblowanie rozgrywek, których kalendarz został mocno storpedowany. Jak przyznał wiceprezes DZPN, sytuacja była trudna, ale kluby zareagowały w myśl hasła: „Łączy nas piłka". „Nie mogliśmy przewidzieć, jak zachowają się poszczególne drużyny w tej sprawie. Nie chcieliśmy na nikogo naciskać, bo doskonale rozumieliśmy problemy, które były dla ludzi priorytetowe. Widać było jednak, że każdy chce wrócić do rozgrywek jak najszybciej. To dla wielu tych ludzi była szansa, a zarazem rodzaj odskoczni od problemów. Drużyny kolejno wracały na boiska i w końcówce rundy jesiennej praktycznie wszyscy grali. Oczywiście, mamy pewne zaległości do odrobienia wiosną, ale najważniejsze, że wspólnymi siłami udało nam się wrócić" – dodał.
Chociaż w wielu miejscach powódź jest już jedynie koszmarnym wspomnieniem, to są też takie, gdzie naprawa szkód wyrządzonych przez wielką wodę jeszcze trwa. Jak powiedział Czajkowski, absolutnie nie można stwierdzić, że pomoc nie jest już potrzebna. „W kilku przypadkach powrót do poprzedniego stanu może zająć nawet kilka lat. Będziemy wspierać kluby i samorządy w tych działaniach. To są potężne inwestycje, które przekraczają nasze możliwości, ale zrobimy wszystko, by pomóc w lobbowaniu, by zostały jak najszybciej odbudowane lub, jak np. w Kłodzku, wybudowane od podstaw i w nowych lokalizacjach. Dotarła do nas informacja, że dodatkowe środki otrzymamy również z UEFA, więc będziemy mogli przeznaczyć je na pozostałe potrzeby klubów, które ucierpiały w powodzi" – podsumował wiceprezes Dolnośląskiego ZPN.
Źródło: PAP
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
3 miliony widzów oglądało wystrzałowego Sylwestra z Republiką!
Kowalski: nadszedł czas Tuska - spółki skarbu państwa przestały przynosić zyski
Polityczne zobowiązania na 2025 rok
[AKTUALIZACJA] Wjechał w tłum ludzi ciężarówką, następnie strzelał: Co najmniej 10 ofiar śmiertelnych, kilkudziesięciu rannych