Posłanka cieszyła się, że Polak nie będzie sędziował LM. Radość ministry Muchy była przedwczesna - Marciniak wystąpi!
Arbiter piłkarski Szymon Marciniak pozostaje sędzią finału piłkarskiej Ligi Mistrzów – zdecydowała UEFA. Wcześniejsze nieoficjalne informacje mówiły o możliwym odsunięciu polskiego sędziego od prowadzenia meczu zaplanowanego na 10 czerwca w Stambule. Z problemów naszego arbitra cieszyła się bardzo posłanka totalnej opozycji Joanna Mucha, która w rządzie PO-PSL była "ministrą sportu"!
Posłanka Polski 2050 Joanna Mucha „bardzo cieszy się” z tego, że Szymon Marciniak ma kłopoty. Na sędziego piłkarskiego doniesiono do UEFA, bo wziął udział w konferencji organizowanej przez polityka Konfederacji Sławomira Mentzena. W ocenie Muchy żaden „przyzwoity człowiek” nie pokazuje się w takim środowisku. Oburzony wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik pyta, czy to oficjalne stanowisko partii Szymona Hołowni.
– Jesteśmy zszokowani i zbulwersowani publicznym skojarzeniem Marciniaka z Mentzenem i jego odmianą toksycznej, skrajnie prawicowej polityki. Jest to niezgodne z podstawowymi wartościami fair play, takimi jak równość i szacunek. Wzywamy sędziego do przyznania się do błędu. Jeśli tego nie zrobi, uważamy, że UEFA i FIFA powinny wyciągnąć konsekwencje – stwierdził jeden ze współtwórców stowarzyszenia i donosu Rafał Pankowski.
W sprawę włączyło się ministerstwo sportu, które przekazało stanowisko w sprawie Marciniaka do UEFA. Minister Kamil Bortniczuk komentował, że „sprawa donosu jest wielką manipulacją”.
O to, czy Marciniak słusznie ma kłopoty za wzięcie udziału w konferencji, którą organizował polityk Konfederacji, pytana była w Polsat News Joanna Mucha, posłanka Polski 2050.
– Tak – odparła. – Bardzo się cieszę z tego, że taka sytuacja ma miejsce – oznajmiła.
Jak dodała, „dobrze, że jakaś organizacja międzynarodowa zareagowała i powiedziała wprost, że przyzwoici ludzie z pewnymi środowiskami się nie pokazują”.
Radość Muchy okazała się przedwczesna, Marciniak będzie sędziował Ligę Mistrzów. Zaliczyła pani "pani ministro" kolejną wtopę - po słynnym początku "kariery śpiewaczej".