Polska reprezentacja siatkarzy mierzyła się dziś z Iranem, w swoim drugim meczu fazy grupowej Igrzysk Olimpijskich. Po wręcz niesamowitych emocjach i horrorze trwającym pięć setów, podopieczni Stephana Antigi zwyciężyli spotkanie 3:2(25:17,25:23,23:25,20:25,18:16).
Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęli polscy siatkarze. Wszystko układało się po myśli Mistrzów Świata. Pewnie kończyli ataki, grali z polotem, energią, agresją i co najważniejsze grali bardzo pewną siatkówkę. Nasi dzisiejsi rywale zaś popełniali sporo błędów oraz nie zdołali znaleźć recepty na dobre serwisy i ataki Polaków. Raul Lozano próbował rotować składem, jednak nawet i to nie przyniosło efektów. Polacy kontrolowali grę i konsekwentnie budowali przewagę, której nie oddali już do końca seta. Pierwszą odsłonę wygrali bardzo pewnie do 17.
Drugi set to już bardziej wyrównany pojedynek. Irańczycy jakby z każdą minutą odnajdywali rytm gry. Po naszej stronie na szczęście punkt za punktem zdobywał Bartosz Kurek. To dzięki jego dobrej dyspozycji w tym secie, Polacy wygrali 25:23.
W trzeciej partii nastąpiło totalne odrodzenie Irańskiego zespołu. Popełniali zdecydowanie mniej błędów, lepiej czytali grę Grzegorza Łomacza, a do tego Mistrzowie Świata pomagali rywalom psując swoje zagrywki. Przebudzony zespół Iranu jest bardzo groźny i dziś się o tym przekonaliśmy. Trzecią partię nasi siatkarze przegrali do 23.
Kolejny set był równie ciężki. Kluczowy moment tego seta to jego końcówka. Polacy prowadzili 19:16 i wydawało się, że dowiozą prowadzenie do końca. Dyskusje Irańczyków przedłużały się w nieskończoność, zamieniły się w żółtą kartkę jednak wybiło to z rytmu polskich siatkarzy, a tylko nakręciło Ghaemiego, który poprowadził swój zespół w kierunku tie-breaka.
To po jego potężnych serwach ze stanu 19:16 zrobiło się 19:21. Przełamać się w ataku nie mógł Kurek, więc w jego miejsce wszedł Dawid Konarski. Ostatecznie Polacy przegrali do 20.
Tie-break to zawsze gra nerwów, kto lepiej sobie z nimi poradzi ten wyjdzie zwycięsko z pojedynku. Obie ekipy grały punkt za punkt a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Jako pierwsi po piłkę meczową sięgnęli Irańczycy i mieli je aż dwie. Na nasze szczęście obu nie zdołali wykorzystać. Przy stanie 15:15 asa serwisowego posłał Bieniek. Niesportowa złość Irańczyków przełożyła się na ich nie korzyść. Przy drugiej piłce meczowej, podopieczni Lozano posłali po ataku piłkę w aut i w polskiej ekipie zapanowała wielka euforia. Irańczycy wzięli jeszcze challenge domagając się dotknięcia piłki przez nasz blok. Powtórka wyraźnie pokazała, że dotknięcia nie było, sędzia zakończył mecz i Polacy zwyciężyli 3:2. Irańczycy jak to mają w swoim zwyczaju pokazali, że nie potrafią przegrywać. Wściekli po porażce, rzucili się pod siatką na naszych zawodników z pretensjami, że nie przyznali się do dotknięcia piłki… którego nie było. Cóż, ten typ tak ma.
Polska z dwoma zwycięstwami na koncie plasuje się na drugim miejscu, punkt za Argentyną. Nasz rywal z którym zmierzymy się w następnym meczu, dwukrotnie zwyciężał za trzy punkty. Polaków później czekają jeszcze pojedynki z Rosją i na koniec fazy grupowej z reprezentacją Kuby.