Polska zawodniczka wspomina koszmar sprzed ostatniej, swojej walki. Kilkanaście godzin przed ważeniem Joanna Jędrzejczyk musiała zbić ponad siedem kilogramów. Polka podjęła morderczą walkę z czasem, która kosztowała ją mnóstwo zdrowia i utratę mistrzowskiego pasa.
Wielu zarzucało Jędrzejczyk zbyt dużą pewność siebie, jednak ona ma inne wytłumaczenie. Opowiedziała jaki koszmar przeżyła przed walką i co musiała zrobić.
- Nadal wierzę w to, że mogłam wygrać ten pojedynek i byłam do niego przygotowana. Nie mam nic do zarzucenia sobie i swoim trenerom. (...) Musiałam jednak stawić czoła bardzo ciężkiemu zbijaniu wagi i wiem, że to wpłynęło na efekt końcowy - przyznaje w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
- Osoby, z którymi współpracowałam, doprowadziły mnie do bardzo krytycznego stanu. Mi przyświecało tylko jedno, aby zrobić wagę i swojej doktor mówiłam, że rano muszę zmieścić się w limicie 115 funtów. Wieczorem z czwartku na piątek miała 7,5 kg do zbicia, a to jest bardzo dużo. Jestem w ogóle szczęśliwa, że żyję, bo wiele razy się słyszy, że jakiś zawodnik poniósł śmierć lub wydarzyło się coś niekorzystnego dla zdrowia w trakcie zbijania wagi. Zbyt mocno cenię życie, żeby powtórzyć takie coś.
Joanna przyznaje, że w limicie złapała się cudem i to w ostatniej chwili przed pojedynkiem. Drastyczne zbijanie wagi kosztowało ją wiele sił i zdrowia, a to przełożyło się na wynik walki. Polka jest pewna, że gdyby nie takie problemy, dziś nadal byłaby niepokonana w zawodowym MMA.