Koszykarze Memphis Grizzlies pokonali 105:98 Golden State Warriors, które po 16 zwycięstwach z rzędu poniosło pierwszą porażkę. W innym wtorkowym spotkaniu ligi NBA Washington Wizards z Marcinem Gortatem w składzie wygrali z Minnesota Timberwolves 109:95.
Na zwycięstwo Grizzlies duży wpływ miał początek drugiej kwarty, kiedy na parkiecie pojawił się rezerwowy Vince Carter, a jego zespół zdobył 20 punktów.
- Na początku drugiej kwarty rywale niemal uderzyli nas w twarz i to miało decydujący wpływ na dalszą grę - przyznał trener Golden State Steve Kerr.
W tej części gry Carter zdobył 11 z 16 punktów w całym meczu. Najskuteczniejszy w drużynie gospodarzy był jednak Marc Gasol z dorobkiem 24 oczek. Dobre spotkanie rozegrał również Zach Randolph (17 punktów i 10 zbiórek). W drużynie gości najskuteczniejszy był Klay Thompson z dorobkiem 22 punktów.
Z kolei Miami Heat pokonali na wyjeździe Brooklyn Nets 95:91. Czołową postacią meczu był Dwyane Wade, którego występ stał pod dużym znakiem zapytania z powodu zatrucia pokarmowego.
- Wszystko co mogłem zjeść to trzy kawałki tostów i dwa banany - przyznał Wade, który zdobył 28 punktów oraz zaliczył pięć zbiórek i cztery asysty.
W trakcie pierwszej kwarty mecz został przerwany na 29 minut z powodu nieszczelnego dachu.
- Nawet nie wiedziałem, że na zewnątrz pada deszcz. Zapytałem: "Jak do cholery mamy wyciek, skoro nie pada deszcz" - nie krył zaskoczenia Joe Johnson, który zdobył dla Nets 16 punktów.
Najskuteczniejszy w drużynie gospodarzy był jednak Mason Plumlee, który zdobył 21 oczek i zaliczył dziewięć zbiórek.
W innym wtorkowym spotkaniu Washington Wizards pokonując przed własną publicznością Minnesota Timberwolves 109:95 odniosło piąte zwycięstwo z rzędu. Gortat grał 28 minut i zdobył 15 punktów oraz zaliczył pięć zbiórek. Polak był trzecim strzelcem zespołu Wizards, którego siedmiu graczy miało dwucyfrową zdobycz punktową.
Z kolei Carmelo Anthony zdobywając 26 punktów nie uchronił New York Knicks od porażki z Dallas Mavericks 87:107.