Były sportowiec Adam Małysz w drugiej połowie czerwca zaraził się koronawirusem. Teraz wyznaje, że mierzył się nie tylko z groźną chorobą, ale również… falą hejtu w Internecie.
– Ostrzegłem moich znajomych i całe otoczenie. Chciałem, żeby na siebie uważali. Zadziałało to bardzo dobrze, a ludzie, którzy mają częsty kontakt ze mną, potem dziękowali za ostrzeżenie (...) Przykre jest tylko to, że hejterzy w swoich opiniach krytykują tych, których dotknęła choroba- powiedział Małysz w rozmowie z Wirtualną Polską, pytany o falę krytyki, która spadła na niego po zakażeniu koronawirusem.
Zdaniem czterokrotnego olimpijczyka, większość hejterów należy do nieformalnej, zorganizowanej grupy. Jak bowiem zauważył były skoczek narciarski, „są to zawsze te same osoby i mniej więcej w tej samej liczbie”.
– Dogadują się i komentują zakażenia kolejnych osób. Nie wierzą w wirusa, wietrzą spisek- wskazał Adam Małysz.
– Niech sobie myślą, co chcą. Nie życzę im, żeby przechodzili tę chorobę. Nieważne, czy łagodnie, czy nie. Żyjemy w wolnym kraju, każdy ma prawo myśleć po swojemu (...) Szkoda tylko, że często ci ludzie hejtują Bogu ducha winnych ludzi- ocenił.
Czterokrotny olimpijczyk podkreślił, że sam również początkowo nie chciał uwierzyć w pozytywny wynik testu, z czasem jednak zmuszony był zmagać się z kolejnymi objawami choroby, takimi jak utrata węchu i smaku czy ból mięśni. Kolejny test na koronawirusa nie pozostawił żadnych wątpliwości co do zakażenia.
– Myślę, że przejdzie ją każdy z nas. Jeden lżej, drugi ciężej. Tak, jak choćby grypę. Chyba nie ma osoby, która nie chorowała kiedyś na grypę, prawda? Problem jest tylko taki, że na Covid-19 wciąż nie ma lekarstwa- powiedział.