- Zdajemy sobie sprawę, że szkolenia rezerwy muszą się odbywać i one będą się odbywały, ale nie powołujemy osób w starszym wieku — powiedział w piątek wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz.
Pod koniec sierpnia portal natemat.pl, powołując się na informacje otrzymane od swoich czytelników, podał, że „wiele osób otrzymuje powołania do wojska” i że „nawet 63-latkowie mogą spodziewać się wezwania. Zespół Prasowy Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego poinformował, w odpowiedzi na zadane pytania, że ‘powołania żołnierzy na ćwiczenia wojskowe wynikają ze wznowionych, po okresie wstrzymania w związku z epidemią, szkoleń i ćwiczeń w jednostkach wojskowych organizowanych stosownie do potrzeb Sił Zbrojnych RP’” - czytamy w artykule.
Do publikacji odniósł się wiceszef MON w Polskim Radiu 24. Pytany, czy to prawda, że na ćwiczenia rezerwy są powoływani nawet 60-latkowie, odparł, że „to jest jakiś żart. Proszę pamiętać, że ćwiczenia rezerwy za czasów naszych poprzedników były zredukowane praktycznie do zera. Od roku 2016 zaczęliśmy odbudowywać ten potencjał sił rezerwowych i one są realizowane” - podkreślił.
Pandemia ostudziła zapał
Dodał, że pandemia koronawirusa nieco ostudziła ten zapał. „Ale zdajemy sobie sprawę z tego, że szkolenia rezerwy muszą się odbywać i te szkolenia rezerwy będą się odbywały, ale my nie powołujemy osób w wieku starszym. My powołujemy wszystkich tych, którzy są w naszych zasobach rezerwowych. I te osoby, które mają karty powołania mobilizacyjne, zdają sobie z tego sprawę, że w każdej chwili na ćwiczenia — krótsze czy dłuższe — muszą być powołane” - powiedział Skurkiewicz.
Dopytywany, jaki wiek jest tym granicznym, wyjaśnił, że jest podobnie jak w przypadku Wojsk Obrony Terytorialnej. „Jest nieco inaczej, jeżeli chodzi o oficerów, bo ten wiek jest nieco wyższy. Jeżeli chodzi o korpus szeregowy, to jest bodajże 55. rok życia, więc to są takie informacje nie do końca sprawdzone” - stwierdził wiceminister obrony narodowej.