Seremet: Prokuratury nie można obciążać za to, że zostało popełnione przestępstwo

Artykuł
Twitter@KancelariaSejmu

Prokurator generalny Andrzej Seremet złożył w Sejmie wyjaśnienia w związku z opublikowaniem w sieci akt ze śledztwa dotyczącego afery podsłuchowej.

W poniedziałek wieczorem Zbigniew S. na swoim profilu na portalu społecznościowym opublikował zdjęcia akt śledztwa w sprawie afery podsłuchowej, które prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. CZYTAJ WIĘCEJ

"Udostępnienie akt postępowania nie oznacza natomiast zgody na rozpowszechnianie ich treści"

Seremet podkreślił, że prokuratura zobowiązana jest do działania w granicach prawa. W związku z tym, jak mówił, prokurator musi udostępnić akta stronom postępowania, a także wyrazić zgodę na kopiowanie materiałów procesowych. – Udostępnienie akt postępowania nie oznacza natomiast zgody na rozpowszechnianie ich treści – podkreślił.

– Prokuratury nie można obciążać za to, że zostało popełnione przestępstwo upublicznienia akt ze śledztwa – stwierdził.

Prokurator generalny wskazał, że w świetle przepisów nie istniała podstawa prawna, w imię której prokurator mógłby odmówić stronom informacji nt. danych osobowych. Jak dodał, ocena tego, czy bezprawne ujawnienie materiałów mogło narazić na niebezpieczeństwo ujawnienia danych funkcjonariuszy publicznych służb specjalnych, leży w gestii ABW. – Moje dotychczasowe informacje nie dostarczają podstaw do postawienia tezy, że taka sytuacja zaistniała – powiedział.

"Z uprawnienia do wglądu w akta skorzystało 15 osób"

Seremet poinformował, że zgodę na dostęp do akt śledztwa otrzymało 4 podejrzanych i 11 pokrzywdzonych, a także ich adwokaci. – Z uprawnienia do wglądu w akta skorzystało 15 osób – dodał.

Prokurator generalny odniósł się także do konta na portalu społecznościowym na którym opublikowane zostały fotokopie dokumentów. – Zablokowanie treści lub konta na portalu Facebook może nastąpić wyłącznie na podstawie prawa Stanów Zjednoczonych, procedura jest długotrwała – powiedział.

Seremet poinformował, że w toku śledztwa ws. podsłuchów ustalono, że proceder podsłuchiwania dotyczył przeszło stu spotkań i obejmował szeroki krąg osób. Jak mówił, "w sposób nie budzący wątpliwości ustalono miejsca, w których podejrzani umieszczali urządzenia z możliwością nagrywania pozwalające mu na bezprawną rejestrację spotkań". – Znaleziono też zniszczone nośniki informacji i ich fragmenty, które podejrzani wyrzucili po wybuchu tzw. afery podsłuchowej – mówił.

Seremet dodał, że nie wyklucza, że publikacja kolejnych nagrań jest możliwa, jednak nie może być tak, że prokuratura jest czyimś zakładnikiem.

Prokurator generalny powiedział, że taśmy są analizowane pod kątem popełnienia przestępstwa. Czynności dowodowe zostały podjęte także ws. opublikowanej rozmowy Bieńkowska-Wojtunik.

"Prokuratura przywykła do zarzutów, że wpisuje się w kalendarz polityczny"

– Prokuratura przywykła do zarzutów, że wpisuje się w kalendarz polityczny, szczególnie dotyczący wyborów. Chcę zaznaczyć, że jedynym kalendarzem, którym kieruje się prokuratura pod moim kierownictwem, jest kalendarz wiszący na ścianie gabinetu każdego prokuratora – powiedział. – Jeżeli brak jest przesłanek do prowadzenia postępowania, prokuratorzy odmawiają jego wszczęcia lub umarzają śledztwo – skwitował Seremet.

Źródło: tvp info, telewizjarepublika.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy