Myślę, że należy się Państwu wyjaśnienie, dlaczego nie ma na antenie TV Republika programu Ewy Stankiewicz. Jedynym powodem jest jej własna decyzja, czyli odmowa współpracy. Ewa dostała jasne warunki dalszego prowadzenia programu, z których jeden odrzuciła tzn. przesłanie do kolaudacji programu 48 godzin przed emisją. W przypadku programów, które nie są nagrywane na żywo, kolaudacja jest standardem w każdej telewizji. Wynika po prostu z obowiązków redaktora naczelnego. W przeciwnym razie ta funkcja nie miałaby żadnego sensu. Redaktor naczelny ponosi odpowiedzialność cywilną i karną za materiały emitowane na antenie i nie może się godzić na emitowanie programów bez zapoznania z ich treścią.
Dokładnie tego zażądała Ewa Stankiewicz. Pomijam absurd tej sytuacji, to jest to tworzenie ogromnego ryzyka działań nieetycznych. Z powodu takiego ryzyka lata temu wycofałem się ze wspólnych programów z red. Stankiewicz, gdyż stawianie ludziom zarzutów bez możliwości obrony z ich strony jest działaniem poza granicami etyki dziennikarskiej. To daje możliwość nawet nieświadomego oszukiwania widza i łamie wszelkie cywilizowane normy. Dotyczy to również ostatniego programu, gdzie bez żadnych dowodów postawiono zarzuty korupcyjne jednemu z ministrów, który nawet nie dostał możliwości odpowiedzi na tego typu pytania. Gdyby autorka dopełniła podstawowego obowiązku, program zostałby wyemitowany.
Ewa Stankiewicz znalazła się w gronie założycieli TV Republika na moją osobistą prośbę. Uważałem, że trzeba było zaprosić wszystkich, którzy zostali pozbawieni możliwości pracy dziennikarskiej właśnie ze względu na swoje poglądy. Ale nigdy nie godziłem się na łamanie zasad etyki i oszukiwanie widzów. Nie po to powstała Republika. Starałem się zawsze swoim widzom i czytelnikom mówić prawdę, nawet jeżeli trzeba było za to płacić ogromną cenę. I nie pozwolę, by ktoś ich oszukiwał pod szyldem prowadzonej przeze mnie redakcji.
Od wielu miesięcy Ewa Stankiewicz prowadzi prywatną wojnę z Antonim Macierewiczem i komisją smoleńską. Jednym z powodów jest fakt niedopuszczenia do pracy w tej komisji jej męża. Nie była to jednak decyzja Macierewicza, ale polskiego kontrwywiadu, który nie dał mu certyfikatu dopuszczenia do tajemnic państwowych. Atak na ministra Piotra Naimskiego ma wszelkie cechy prywatnej zemsty na Antonim Macierewiczu, gdyż Naimski od pół wieku jest jego najbliższym współpracownikiem. Dzieje się to wszystko w decydującym momencie, gdy komisja smoleńska przygotowuje do publikacji podpisany już raport, a urząd podległy ministrowi Naimskiemu próbuje skończyć absolutnie kluczową dla bezpieczeństwa Polski inwestycję.
Dziennikarz w takiej sytuacji powinien zachować szczególną staranność, a już na pewno niedopuszczalne jest manipulowanie informacjami dla prywatnej zemsty.
Sami się Państwo przekonają, że materiały na ten temat można prezentować na naszej antenie i w naszych mediach uczciwie, bez cenzury, ale i bez kłamstw.
Tomasz Sakiewicz, red. nacz. Telewizji Republika