Sąd uzasadnił swój wyrok w sprawie Grudnia' 70. Prokuratura zapowiada odwołanie

dch, mg 05-12-2013, 14:14
Artykuł
Pomnik Grudnia' 70 w Gdyni
Topory/GNU

Sąd Okręgowy w Warszawie rozsyła stronom procesu pisemne uzasadnienie wyroku z kwietnia bieżącego roku w sprawie masakry robotników z grudnia 1970 r. Bez takiego uzasadnienia strona niezadowolona z wyroku nie może złożyć apelacji – w tym przypadku zapowiedziała ją zarówno prokuratura, jak i pełnomocnik rodzin ofiar.

Po 18 latach od wniesienia aktu oskarżenia, 19 kwietnia bieżącego roku sąd wydał niejednogłośny wyrok, w którym uznał za "bezprawną i przestępczą" decyzję władz PRL o użyciu broni przeciwko robotnikom, protestującym z powodu drastycznej podwyżki cen. Uzasadnienie sędziowie złożyli w ostatnich dniach. W skomplikowanych i obszernych procesach sąd może przedłużyć sporządzenie uzasadnienia poza ustawowy termin 14 dni od wyroku. Jest to tylko termin tzw. instrukcyjny, którego przekroczenie nie powoduje skutków prawnych.

Od zarzutu "sprawstwa kierowniczego" zabójstwa robotników sąd uniewinnił byłego wicepremiera PRL 79-letniego Stanisława Kociołka. Był on oskarżony o to, że 16 grudnia 1970 r. nakłaniał w telewizji strajkujących w Gdyni do powrotu do pracy, choć wiedział, że następnego dnia rano stocznia będzie zablokowana przez wojsko. Na stacji kolejki miejskiej pod stocznią zginęły później osoby, które miały usłuchać apelu Kociołka.

– Należy wyraźnie podkreślić, że przemówienie nie miało na celu nakłonienia robotników do przyjścia do pracy, ale do podjęcia pracy – mówiła sędzia Agnieszka Wysokińska-Walczak. Podkreśliła, że mimo protestów robotnicy przychodzili do stoczni codziennie, choć część odmawiała pracy. Oznacza to więc, że nie można mówić o związku między przemówieniem a tragedią w Gdyni.

Mirosław W., były dowódca batalionu blokującego bramę Stoczni Gdańskiej i Bolesław F., który był zastępcą do spraw politycznych dowódcy 32. Pułku Zmechanizowanego, blokującego stocznię w Gdyni, zostali skazani na dwa lata w zawieszeniu. Sąd zmienił kwalifikację ich czynu na udział w śmiertelnym pobiciu, gdyż odpowiedzialność za to przestępstwo nie wymaga indywidualizacji winy, co jest konieczne przy zabójstwie. Prokurator żądał dla podsądnych kar po 8 lat więzienia. Obrońcy i oskarżeni wnosili o uniewinnienie.

– Ten proces był potrzebny, bo należy rozliczać działalność władzy, zwłaszcza, gdy dochodzi do popełnienia przestępstw. Działania władzy przeciwko obywatelom nie mogą być chronione tajemnicą ani zapomniane – mówiła sędzia Wysokińska-Walczak. Sąd podkreślił, że w polskim prawie nie obowiązuje teoria "ślepych bagnetów", która zakłada bezwzględne posłuszeństwo rozkazowi wojskowemu, niezależnie od jego treści. – Każdy, kto wykonuje bezprawny i przestępczy rozkaz, ponosi pełną odpowiedzialność – dodała sędzia.

Sąd nie mówił o roli innych oskarżonych, których sprawy ze względu na stan zdrowia w ostatnich latach zawieszono – w tym ówczesnego szefa MON gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Do wydarzeń z Grudnia' 70 doszło po tym, jak rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od strzałów milicji i wojska zginęło 45 osób, a 1165 zostało rannych.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy