Anna Lewandowska odpowiada na krytykę: „Wyglądam na niesympatyczną, bo mam duży nos”
Anna Lewandowska od lat wzbudza skrajne emocje. Jedni ją uwielbiają, inni bezlitośnie punktują każdy jej ruch. W rozmowie z Aleksandrą Kwaśniewską opowiedziała o stereotypach, publicznej ocenie, a nawet o tym, że przez lata nosiła „maskę”.
Anna Lewandowska to bez wątpienia jedna z najbardziej rozpoznawalnych kobiet polskiego show-biznesu. Ogromna popularność idzie jednak w parze z równie dużą falą krytyki, która regularnie wylewa się na trenerkę w mediach społecznościowych
Jak sama przyznaje, dziś coraz mniej przejmuje się internetowym szumem. Zamiast walczyć o aprobatę wszystkich, skupia się na sobie, pracy i rodzinie. Temat oceniania, uproszczeń i stereotypów powrócił w rozmowie, którą Lewandowska odbyła z Aleksandrą Kwaśniewską w podcaście „Jestem kobietą”.
Rozmowa zaczęła się od pytania o opinie, które krążą na temat trenerki, a które – jej zdaniem – niewiele mają wspólnego z prawdą. Anna odpowiedziała z dystansem i sporą dawką autoironii, nawiązując do komentarzy dotyczących… jej wyglądu.
„My kobiety jesteśmy opiniowane głównie przez wygląd i często opinia przez wygląd jest pewną oceną charakteru. Ostatnio spotkałam się z komentarzami, że wyglądam na niesympatyczną, ale wydaje mi się, że to jest dlatego, że mam duży nos. Ostatnio się śmiałyśmy z moją koleżanką, że małe nosy w stylu Disneya jak Bambi, to są sympatyczne postacie po prostu. Wiecie, Paulinka Krupińska, Marinka i tak dalej. A jak ktoś ma większy nos, to wygląda na mniej sympatyczną, więc biorę to na klatę. Ale nie mnie oceniać, czy jestem sympatyczna, czy nie” – mówiła pół żartem, pół serio.
W dalszej części wywiadu Lewandowska pozwoliła sobie na znacznie bardziej osobiste wyznanie. Przyznała, że przez wiele lat funkcjonowała w określonej roli, tłumiąc własne emocje i cechy charakteru. Wszystko po to, by – jak sama stwierdziła – być „reprezentacyjna” i nie zaszkodzić wizerunkowi męża.
„Ocenia się wiele rzeczy, wiele wypowiedzi, czasami wyrwanych z kontekstu i czasami ktoś chce coś przekazać w danej chwili, czuje inną emocję, a często jest to odbierane inaczej. Myślę, że raczej jestem transparentną osobą. Jestem osobą kontrowersyjną i niekontrowersyjną, pokorną i niepokorną – pokorną poprzez sport, ale lubię mieć swoje zdanie. Czy jestem łatwa? Nie do końca. Myślę, że jestem silną kobietą, ale bardzo emocjonalną. Czy to jest wada? Czasem jest to wada. Czy jestem empatyczna? Jestem bardzo empatyczna, ale myślę, że przez wiele lat miałam taką pewną maskę na sobie, gdzie chciałam chować właśnie ten mój charakter i moje emocje czy niektóre zachowania, bo chciałam być na tyle silna, zaradna, odpowiedzialna i na tyle dobrze reprezentacyjna dla mojego męża, że gdzieś tę pewną tożsamość chowałam za maską” – wyznała szczerze.
Dziś Anna Lewandowska deklaruje, że nie żyje już opiniami innych. Nie śledzi komentarzy, nie czyta artykułów na swój temat i skupia się na własnych potrzebach, które – jak sama przyznaje – z wiekiem coraz mocniej dają o sobie znać.
„Dzisiaj jak mam 37 lat, mogę śmiało powiedzieć, że jestem bardzo emocjonalną osobą. Często płaczę, często się wzruszam, potrzebuję przytulenia, zrozumienia, wysłuchania i trochę mi też coraz bardziej tego brakuje. Potrzebuję atencji, chyba jak każda kobieta i wydaje mi się, że po dwójce dzieci to są też dzisiaj inne problemy i kłopoty. Kiedyś czytało się te komentarze i artykuły na swój temat, teraz naprawdę tego nie śledzę w ogóle, nie przejmuję się tym. Robię swoje, pracuję. Można o mnie mówić różne rzeczy wedle stereotypów, które mamy w dzisiejszym świecie typu żona piłkarza, żona znanego męża, żona bogatego męża, ale myślę, że nikt nie może odebrać mi w jakimś stopniu mojej ambicji i pracowitości” – podsumowała.
Źródło: instagram.com/@annalewandowska
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X