Adam Małysz ucina plotki o fortunie. „Nie jestem bogatym człowiekiem”
Legenda skoków komentuje doniesienia o rzekomych milionach i wyjaśnia, jak naprawdę wygląda jego życie. Nawiązał też do Roberta Lewandowskiego.
47-letni Adam Małysz, obecny prezes Polskiego Związku Narciarskiego, udzielił obszernego wywiadu Tomaszowi Kalembie z Interii Sport. W ostatnich miesiącach w sieci pojawiało się wiele informacji o jego rzekomym majątku. Niektóre nagłówki sugerowały, że były skoczek dorobił się nawet 70 milionów złotych. Małysz odniósł się do tych plotek wprost i nie ukrywał zaskoczenia.
„Ostatnio rzeczywiście widziałem nagłówki, że podobno zarobiłem 70 milionów złotych i jestem w czołówce najzamożniejszych polskich sportowców. Nie wiem, skąd wzięli te dane” – powiedział.
Sportowiec wyjaśnił, że nigdy nie pochodził z bogatej rodziny i od zawsze zależało mu jedynie na tym, by zapewnić dzieciom spokojny start. Podkreślił też, że przez lata unikał ryzykownych biznesów.
„Nie pochodzę z bogatego domu, ale moim marzeniem zawsze było, by zapewnić swoim dzieciom takie życie, żeby nie musiały na wszystko harować. (…) I chyba dlatego nigdy nie wszedłem w jakieś dziwne interesy, a nieraz namawiano mnie na pewne inwestycje” – wyjaśnił.
Małysz odniósł się również do kwestii swojego poziomu życia. Choć nie narzeka na sytuację finansową, zapewnił, że nie otacza go przepych.
„Nie jestem bogatym człowiekiem, ale żyję na takim poziomie, który mnie zadowala. Nie ukrywam, że staram się utrzymać pewien poziom. W życiu tak jednak jest. Kiedy dojdziesz na jakiś poziom, to potem trudno jest zejść niżej” – dodał.
W rozmowie nie zabrakło porównania do Roberta Lewandowskiego, który od lat znajduje się w światowej czołówce najlepiej zarabiających sportowców. Małysz jasno dał do zrozumienia, że nie zazdrości piłkarzowi ani sławy, ani pieniędzy.
„Jest wiele osób, które zazdroszczą Robertowi Lewandowskiemu jego bogactwa. Nie jestem wśród nich, bo nigdy nie marzyłem o tym, by żyć na takim poziomie finansowym. Współczuję mu niesamowitej popularności” – stwierdził.
Podkreślił, że sam, wyjeżdżając za granicę, może liczyć na większy spokój niż Lewandowski.
„Jak jadę gdzieś na urlop poza nasz kraj, to rozpoznają mnie jedynie Polacy i czasem Niemcy. Dzięki temu mam jednak większy spokój” – przyznał.
Źródło: Republika, Interia Sport
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X