Od początku Dakaru kierowcy i zawodnicy muszą się zmagać z ulewnymi deszczami. Po odwołaniu pierwszego i skróceniu drugiego etapu, organizatorzy ponownie byli zmuszeni do zmodyfikowania trzeciego odcinka najtrudniejszego rajdu świata. Zamiast 314 kilometrów odcinka specjalnego, zawodnicy przejechali 227 kilometrów.
Trzeci etap Rajdu Dakar ponownie premiował kierowców, którzy startowali wcześniej w rajdach płaskich. Sprzyjające okoliczności wykorzystał Sebastian Loeb, który podobnie jak dzień wcześniej nie dał szans rywalom i wygrał drugi etap z rzędu. Postawa Loeba, który debiutuje w rajdzie Dakar, pomimo jego wieloletnich startów w WRC jet sporym zaskoczeniem.
Poprawnie zaprezentowali się reprezentanci Orlen Team. Najszybszy wśród Polaków okazał się Kuba Przygoński, który na mecie zameldował się na 19 miejscu, tuż za nim przyjechał Marek Dąbrowski. Obaj stracili do lidera rajdu - Sebastiana Loeba - ponad 12 minut. Z kolei Adam Małysz stracił cenne minuty na walkę z uszkodzoną wycieraczką, która okazał się niezbędna do jazdy w ulewnych deszczach, które od początku rajdu prześladują kierowców. Ostatecznie Małysz skończył etap na 24 pozycji. W klasyfikacji generalnej nasi kierowcy zajmują miejsca w drugiej dziesiątce i na początku trzeciej, Przygoński jest czternasty, Małysz szesnasty, a Dąbrowski dwudziesty pierwszy.
Po nieudanym Prologu Kuba Piątek cały czas awansuje w klasyfikacji generalnej. Na metę trzeciego etapu przyjechał jako 30 motocyklista i awansował o trzy pozycje w klasyfikacji generalnej, aktualnie zajmuje 37 miejsce. Odcinek z Termas de Rio Hondo do Jujuy bardzo dobrze przejechał Rafał Sonik. Pogromca quadów tym razem był piątym najszybszym zawodnikiem. Pomimo dwuminutowej kary udało mu się awansować na piątą pozycję w klasyfikacji generalnej. Sonik traci do lidera Ignacio Casale ponad 11 minut.
Przed zawodnikami jeden z najtrudniejszych etapów, tzw. maraton, odcinek po którym nie będą mogli liczyć na pomoc ze strony swoich mechaników.