Putin idzie w ślady Hitlera? „Zaszył się w bunkrze na Uralu”

Artykuł
Możliwe, że rosyjski przywódca od kilku dni „ukrywa się tam, gdzie kiedyś przebywał Stalin, w bunkrze, na Uralu”
Fot. PAP/EPA/SERGEI GUNEYEV/SPUTNIK/KREMLIN P

- Możliwe, że podżegacz wojenny Władimir Putin już opuścił Moskwie. Według informacji z kręgów ukraińskich tajnych służb i niemieckich kręgów rządowych, rosyjski przywódca miał zaszyć się w bunkrze na Uralu – pisze poniedziałkowy Bild.

Możliwe, że rosyjski przywódca od kilku dni „ukrywa się tam, gdzie kiedyś przebywał Stalin, w bunkrze, na Uralu”. Jak przypomina Bild, nagranie wideo i czwartkowe wypowiedzenie wojny przez Putina zostały nagrane w poniedziałek, co wskazuje, że może on przebywać poza Moskwą.

- Według informacji z kręgów ukraińskich tajnych służb i niemieckich kręgów rządowych, rosyjski despota miał zaszyć się w bunkrze na Uralu. Mówi się też, że nie pozwolił na wyjazd z kraju swoim przyjaciołom-oligarchom, zabierając nawet ich prywatne odrzutowce – pisze Bild.

- Faktem jest, że w zeszłym tygodniu Putin wielokrotnie sięgał do zestawu sprawdzonych sztuczek rodem z KGB – podkreśla gazeta. Dekret o uznaniu samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej podpisał w miniony poniedziałek przed „transmisją na żywo” w rosyjskiej telewizji państwowej.

Sputnik, propagandowy siejący dezinformację kanał Putina, rozpowszechnia tymczasem jego nowe zdjęcia – m.in. podczas niedzielnej wizyty na budowie agencji kosmicznej w Moskwie, a także podczas rozmowy z ministrem obrony w niedzielę.

- Jest wściekły, myślał że cała wojna będzie łatwa i wszystko będzie zakończone w ciągu 1-4 dni. Rosjanie nie mieli planu taktycznego. Wojna kosztuje ich ok. 20 miliardów dolarów dziennie. Rakiet wystarczyć na maksymalnie 3-4 dni, więc Rosjanie używają ich oszczędnie – informuje Riho Terras, europarlamentarzysta z Estonii

- Jeśli Ukrainie uda się powstrzymać Rosjan przez dziesięć dni, to Rosjanie będą musieli przystąpić do negocjacji, ponieważ nie mają pieniędzy, broni ani zasobów – podkreśla ekspert.

 

 

Źródło: pap.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy