Pozostaje nam teraz wybór drogi: liberalnej, co nas będzie kosztowało kilkadziesiąt tysięcy zgonów, albo restrykcyjnej. Zdaniem prof. Włodzimierza Guta, wirusologa, wszystko będzie zależało od determinacji i sił decyzyjnych.
- Na razie jesteśmy na zakręcie. Pula chętnych do szczepień wyczerpała się, ale równocześnie osiągnęliśmy ten poziom, przy którym nie mamy zagrożenia dla służby zdrowia, nie trzeba się martwić, że nam zabraknie łóżek w szpitalach. Nadal to jednak za mało, by przestać się przejmować samą chorobą, bo do tego potrzebne jest nam 85 proc. uodpornionych - powiedział prof. Włodzimierz Gut.
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska podał w poniedziałek, że w pełni zaszczepionych dwiema dawkami jest 47 proc. Polaków, w USA w pełni uodpornionych osób jest ok. 50 proc., a w Wielkiej Brytanii 59 proc.
Prof. Gut zaznaczył, że raczej nie osiągniemy w Polsce poziomu zaszczepienia brytyjskiego społeczeństwa.
- Oni mają około 70 proc. zaszczepionych co najmniej jedną dawką, więc mogą sobie pozwolić, by jeszcze 10 proc. społeczeństwa przechorowało covid - dodał.
W Polsce od grudnia ubiegłego roku, kiedy ruszyły szczepienia, podano ponad 35 mln dawek. Natomiast w pełni zaszczepionych jest blisko 17 mln 900 tys. osób.
Pytany o scenariusz rozwoju epidemii w Polsce na najbliższe tygodnie powiedział, że będziemy musieli wybrać jedną z dwóch dróg: bardziej liberalną (brytyjską) albo restrykcyjną (francuską).
- Pozostaje nam teraz wybór drogi albo angielskiej, co nas będzie kosztowało jeszcze kilkadziesiąt tysięcy zgonów, albo francuskiej - szczepienie, aby móc pójść na kawę. To wszystko teraz zależy od determinacji i sił decyzyjnych - powiedział.
Dodatkowo profesor zauważył, że mamy do czynienia z "antyszczepionkowym terroryzmem".
- Jest agresja w stosunku do punktów szczepień. To ma swoje konsekwencje - powiedział.