Od 12 dni trwa walka z ogromnym pożarem w Kalifornii, nazwanym Dixie. Ogień objął obszar wielkości ponad 77 140 hektarów i niszczy budynki, zagrażając wielu innym. W jego ugaszenie zaangażowanych jest ponad 5 tysięcy strażaków i przedstawicieli innych służb.
Kalifornijski Departament Leśnictwa i Ochrony Przeciwpożarowej (CAL FIRE) podkreślił, że w niedzielę rano Dixie, który rozgorzał 14 lipca, zniszczył 16 budynków mieszkalnych, komercyjnych i innych. W hrabstwach Butte i Plumas zagrożonych jest 10 700 konstrukcji.
CNN, powołując się na przedstawicieli lokalnych władz, podaje, że niska wilgotność i ograniczony dostęp do odległych, stromych terenów utrudniały strażakom pracę. Zespół ds. oceny szkód ma zbadać zakres zniszczeń, gdy warunki będą bezpieczniejsze. W niedzielę uznano je za „ekstremalne”.
– To jest przerażające. Nigdy przez coś takiego nie przeszłam – powiedziała CNN zmuszona do ewakuacji mieszkanka Quincy, Cindy Pierson.
Odzyskać zwierzęta i ważne dokumenty
Pożary płonące w północnej Kalifornii skłoniły gubernatora Gavina Newsoma do ogłoszenia w piątek stanu wyjątkowego w czterech hrabstwach: Alpine, Lassen, Plumas i Butte. To ostatnie było w roku 2018 miejscem najbardziej śmiercionośnego i niszczycielskiego pożaru w historii Kalifornii.
Według danych Krajowego Centrum Pożarnictwa (NIFC), Dixie jest tylko jednym z 86 dużych pożarów w całym kraju, rozszalałych na obszarze wielkości 566 560 hektarów. Dużo z nich płonie na Zachodzie Stanów Zjednoczonych.
W niedzielę władze ogłosiły, że biura szeryfa z hrabstw Alpine i El Dorado zaczną eskortować ewakuowanych mieszkańców na tereny objęte ogniem, aby mogli w zależności od bezpieczeństwa odzyskać zwierzęta domowe i ważne dokumenty.