Jeśli żona lidera ludowców czerpie wiedzę o działaniach pani Agaty Kornhauser-Dudy z kolorowych magazynów, to rzeczywiście może jej się zdawać, iż Pierwsza Dama nic nie robi - pisze Katarzyna Gójska w tygodniku "Gazeta Polska".
Zawołaniem: „Chodź, tygrysie, scena jest twoja!” żona lidera PSL nie skradła show, lecz skradła mężowi powagę, która – cokolwiek by mówić – szczególnie w walce o najwyższy urząd w państwie jest potrzebna. Tak jak Koziej od czasu oglądania japońskiego parlamentu zawsze będzie szogunem, tak Kosiniak-Kamysz – tygrysem. I to na pewno nie wyjdzie mu na dobre. Ale poza groteskową ustawką z drapieżnikiem w roli głównej, debiutująca w polityce wybranka szefa ludowców starała się zaprezentować jako osoba odważna i niezależna, która jako Pierwsza Dama chciałaby krzyczeć o prawach kobiet. W tym kontekście zaatakowała panią Agatę Kornhauser-Dudę, bo jej zdaniem nie wypowiada się publicznie, czyli nie ma własnego zdania. Warto gwałtownie rzuconej na szerokie wody pani Kosiniakowej wyjaśnić, że gdy wypowiada się o niezależności kobiet, to powinna przede wszystkim respektować prawo do indywidualnych wyborów, a nie sugerować, że taki czy inny sposób aktywności publicznej jest efektem jakiegoś stłamszenia.
Dzisiejsza Pierwsza Dama pełni tę funkcję tak, jak uznała to za stosowne. I ma do tego prawo. Nawet więcej – styl jej aktywności świadczy przede wszystkim o indywidualizmie.
Bo nie weszła bezrefleksyjnie na tory większości swoich poprzedniczek, lecz zbudowała własny model działania. Mało tego – mimo takich prymitywnych przytyków jak przytoczony wyżej, jest konsekwentna. Jeśli żona lidera ludowców czerpie wiedzę o działaniach pani Agaty Kornhauser-Dudy z kolorowych magazynów, to rzeczywiście może jej się zdawać, iż Pierwsza Dama nic nie robi. Jednak od pani Kosiniakowej można wymagać wiedzy szerszej niźli ta, którą serwują plotkarskie portale. A prawda jest taka, że pani Kornhauser-Duda jest nad wyraz aktywną osobą, bardzo często zabierającą głos publicznie, i naprawdę nietrudno po licznych wystąpieniach poznać jej opinię na bardzo wiele spraw, którymi – tak przynajmniej wynika z wystąpienia żony ludowców – i ona chciałaby się zajmować. Dzisiejsza Pierwsza Dama rzeczywiście szerokim łukiem omija celebryctwo i nie wypowiada się na tematy polityczne. Za takim modelem aktywności małżonki głowy państwa przemawia bardzo wiele argumentów. Dla obywateli jest bowiem jasne, że nie ona jest politykiem, zatem w sposób naturalny oczekują – po pierwsze – jej obecności podczas ważnych międzynarodowo, ogólnopolsko czy lokalnie wydarzeń, a po drugie – właśnie pozapolitycznej aktywności, poprzez którą pani Agata Kornhauser-Duda stara się skupić uwagę publiczną na konkretnych sferach życia społecznego: edukacji, problemach osób z niepełnosprawnością, opieką nad seniorami, podtrzymywaniu łączności z Polonią. To konkrety. O niebo cenniejsze dla ludzi niż udzielanie wywiadów czy udział w sesjach dla kolorowych magazynów. A co najważniejsze – to jest osobista decyzja Pierwszej Damy. A ci, którzy mają usta napchane frazesami o prawach kobiet, przede wszystkim powinni mieć szacunek do ich indywidualnych wyborów.
Artykuł pochodzi z najnowszego wydania tygodnika "Gazeta Polska", które w środę 4 marca ukaże się w kioskach. W numerze znajdzie się m.in. specjalny dodatek o koronawirusie.