Złoże jest duże, ale na sfinansowanie przekopu nie wystarczy...
Wstępna dokumentacja geologiczna zatwierdzona przez głównego geologa kraju, który zlecił kontrolę szczecińskiemu oddziałowi Państwowego Instytutu Geologicznego, potwierdziła, że na Mierzei Wiślanej znajdują się złoża bursztynu. Jednak najprawdopodobniej nie ma go na tyle dużo, aby w pełni sfinansować budowę kanału żeglugowego, która ma pochłonąć 880 mln zł. Wartość wydobytego surowca z pewnością nie przekroczy 100 mln zł, a najprawdopodobniej będzie o połowę mniejsza.
- Polska ma bardzo duże zasoby bursztynu, ale niestety żadne z nich nie są udokumentowane. Zwykło się mówić, że w Obwodzie Królewieckim Federacji Rosyjskiej jest największe złoże bursztynu na Ziemi. To tylko częściowo prawda. Mówimy wszak o złożach udokumentowanych. Te polskie mogą być porównywalne – mówi nam prof. Mariusz Orion Jędrysek, wiceminister środowiska i główny geolog kraju.
Oprócz tych nadmorskich pokładów mamy jeszcze bursztyn na głębokości od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów rozciągający się od okolic Lubartowa w kierunku na południowy wschód w kierunku Ukrainy. Jak przekonuje, nasz kraj mógłby być ważnym światowym producentem tego surowca, ale nie zrobimy tego bez spójnej polityki surowcowej.
Polska jest znana z bursztynu. To nasza duma narodowa i znana jubilersko-rzemieślnicza marka. Niestety pod względem legalności wydobycia to totalna katastrofa. Mamy absurdalną sytuację, w której polski rynek szacuje się nawet na ponad dziesięć ton bursztynu, a oficjalne wydobycie to ok. 200 kg. I to z jednej wydanej koncesji. Reszta pochodzi z dwóch źródeł – przemytu i nielegalnego wydobycia. Według praktyków branży cały rynek bursztynu w Polsce to około 1 mld zł. To oczywiście nieoficjalne dane, bo państwo nie ma narzędzi, aby to zweryfikować. Biznes ten funkcjonuje bowiem w szarej strefie, i to pomimo działań, które podejmuje Prawo i Sprawiedliwość od 2015 r. (zresztą analogicznie było w latach 2005–2007).
Rząd ma jednak pewne sukcesy. Dzięki porozumieniu głównego geologa kraju z szefem Służby Celnej znacznie ograniczono przemyt tego surowca. W 2014 r. celnicy wykryli przemyt jedynie 775 kg bursztynu. W 2015 r. było go już o ponad tonę więcej. Liczba diametralnie wzrosła w 2016 r., gdy celnicy zatrzymali na granicy 7485 kg surowca. W 2017 r. było go 6247 kg. Nie inaczej było w 2018 r., gdy media co chwilę dodawały newsy o zatrzymaniach na granicy. Nie wiadomo jednak, ile bursztynu dostaje się do Polski nielegalnie, najprawdopodobniej głównie z terenów Ukrainy, gdzie działają zorganizowane mafie wymywające surowiec.
Czytaj więcej w dzisiejszej "Codziennej".
Serdecznie polecamy czwartkową "Codzienną".
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 27 marca 2019
Więcej na https://t.co/1HYRtWiDJA #GPC pic.twitter.com/Gg5WPO7SUj