– Elity mają u nas postkolonialny charakter i stosują tzw. pedagogikę wstydu, żeby Polaków w tym zastrachaniu, zawstydzeniu podtrzymać, żeby wiedzieli, że nie powinni się wychylać, powinni się zmienić i przede wszystkim jesteśmy szaleni pokorni, co mnie szalenie gniewa, wobec takiego wychowywania w nas przez ludzi z zachodu - ocenił w rozmowie z Marcinem Bąkiem w programie Telewizji Republika "Wolne głosy - popołudnie" Rafał Ziemkiewicz.
– Porozmawiamy o świeżutkiej, pachnącej jeszcze farbą drukarską książce "Cham niezbuntowany". Ktokolwiek otarł się tylko o twórczość Ziemkiewicza, pomyśli sobie zapewne tak - aha to zapewne będzie jakaś kontynuacja "Polactwa", które zrobiło kiedyś niezłą furorę. Pomyli się, czy się nie pomyli? - zapytał Marcin Bąk.
– Nie pomyli się. To rzeczywiście jest, może nie kontynuacja, ale książka w jakiś sposób będąca w związku z "Polactwem". Dumny jestem z tego, że cały czas jest ono w sprzedaży, cały czas nabywców ono znajduje i cały czas słyszę głosy, że to wszystko jest nadal aktualne - powiedział Rafał Ziemkiewicz.
– Wydaję mi się jednak, że została tam powiedziana tylko część prawdy, bo to było jeszcze w innych czasach i innych świecie pisane. Trzeba znowu było napisać książkę o tym, co nazywamy mentalem polskim, bo nie lubię pojęcia charakter narodowy. Większość używa tego określenia. Ono jest bardzo nietrafne, bo sugeruje jakąś wrodzoność naszych zachowań, bo charakter jest czymś wrodzonym. Z genów to wynika, że człowiek ma takie usposobienie, natomiast charakter narodów, sposób myślenia, zachowanie, reakcje to jest efekt uwarunkowań socjalnych i historycznych, dlatego wole takie określenie mental - wytłumaczenie.
– I o tym właśnie, dlaczego Polacy zachowują się tak, a nie inaczej jest ta książka. Brzmi to trochę drętwo, ale proszę mi wierzyć, że ona jest pisana w taki sposób, że nie nudzę czytelnika - wyjaśnił publicysta.
– Jaki jest ten mental, bo patrząc na to, co się przez ostatnie 200 lat napisano o Polakach, to można powiedzieć, że są takie dwie skrajności, dwa bieguny. Raz my wszyscy z tego małego dworku modrzewiowego, jest rodzaj takiej wizji Polaków-szlachciców, sienkiewiczowski taki obraz Polski i z drugiej strony chłopomania. Patrzy się na taki trochę wyidealizowany obraz włościan. Czego jest więcej? Jakim my jesteśmy narodem, szlacheckim czy chłopskim? - dopytywał redaktor prowadzący.
– Użyję cytatu autorytetu, który tutaj w tym medium myślę, że wszyscy poważają. Nie ma takiego cytatu w książce. W takim wywiadzie Jarosław Kaczyński użył takiego określenia, że jesteśmy społeczeństwem chłopskim i zastrachanym i o tym właśnie jest moja książka. My jesteśmy tacy właśnie bardzo zastrachani, zawstydzeni w sobie. Zawstydzeni tą swoją chłopskością, bo oczywiście w 90 procentach wywodzimy się z chałupy po wszystkich dziejowych katastrofach, ale uważających, że powinniśmy wywodzić się z dworku i zachowujących się tak, jak podpatrzyli to chłopscy przodkowie u jasniepana - powiedział Ziemkiewicz.
– W związku z tym dlatego jesteśmy bardzo podatni na taką tresurę i na to różnych poziomach. I na poziomie elity, która ma u nas postkolonialny charakter i stosują tzw. pedagogikę wstydu, żeby Polaków w tym zastrachaniu, zawstydzeniu podtrzymać, żeby wiedzieli, że nie powinni się wychylać, powinni się zmienić i przede wszystkim jesteśmy szaleni pokorni, co mnie szalenie gniewa, wobec takiego wychowywania w nas przez ludzi z zachodu. - dodał.
– Problemy, które miał zachód, nie są naszymi problemami i rozliczanie nas z tego, od tego się moja książka zaczyna, jest zwykłym nieporozumieniem, albo świadomym draństwem - wyjaśnił publicysta.