Dzisiaj „Odkodowywali Polskę” Rafał Ziemkiewicz i publicysta „W Sieci” Konrad Kołodziejski.
– Cóż, taki tytuł naszego wydarzeń zobowiązuje. Z licznych wydarzeń dzisiejszego dnia musimy zacząć od awantury w KOD-zie. To nie pierwszy dzień, kiedy się ona dzieje, ale mieliśmy dziś ważki dzień, mieliśmy zebranie zarządu Komitetu Obrony Demokracji, który wezwał przewodniczącego Mateusza Kijowskiego, żeby dla dobra organizacji ustąpił, na co Kijowski stwierdził, że nie ustąpi a zarząd to może go sobie wzywać, ale nie może go odwołać. To okazało się prawdą, co potwierdziło, że Komitet Obrony Demokracji jest strukturą autorytarną sam w sobie – powiedział Rafał Ziemkiewicz.
– Jest tak, że Mateusz Kijowski nie został wybrany przez nikogo, on stał się liderem społecznym tak po prostu. Może ma rację? Bo skoro nie został wybrany to nie może zostać odwołany. Jak zarząd ma go odwołać skoro go nie powołał –zauważył redaktor Kołodziejski.
"Zróbmy jeszcze prościej, sam się wybierz jednogłośnie"
– Trochę tak jak w starej piosence – zróbmy jeszcze prościej, sam się wybierz jednogłośnie. On chyba został wybrany przez „Gazetę Wyborczą”. Ja pamiętam tak, że zaczęło się kilka dni po wyborach parlamentarnych, kiedy okazało się, że PiS ma większość samodzielną do rządów, „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł, że pojawił się taki Mateusz Kijowski, który przeczytał tekst Łozińskiego, że trzeba powołać „Komitet Obrony Demokracji” i on go powołuje, założył stronę i na niej narasta liczba lajków. Sam się obrał liderem – dodaje Rafał Ziemkiewicz.
– Skoro został powołany na skutek akcji w internecie, to można taki z tego wniosek wysnuć. Tak bardziej serio mówiąc Kijowski nie chce odejść z tego stanowiska, bo zastosowanie do tego co sugeruje zarząd główny to byłoby przyznanie się do afery fakturowej. On zdaje sobie sprawę, że może nie przetrwać, ale woli odejść mówiąc – nie, ja nie odszedłem, ja nie dostałem wystarczającej liczby głosów – twierdzi Konrad Kołodziejski
„Ty Mateusz się zużyłeś, teraz ja podejmę te brzemię"
– To ciekawa sprawa, bo jak się przyjrzałem to okazało się, że Komitet Obrony Demokracji to w mediach jest jakiś wielki ruch, a tak naprawdę diabli wiedzą kto należy do KOD-u, kto nie należy do KOD-u, kto może, kto nie może głosować. W pewien sposób Mateusz Kijowski może liczyć, że zorganizuje jakiś zjazd, na którym zostanie wybrany jednogłośnie, bo na ten zjazd przyjadą tylko ludzie, którzy dzisiaj piszą, że to wszystko PiS-owska prowokacja, że nie ważne są faktury, bo każdy z czegoś musi żyć, a Mateusz jest super i wspaniały. Takich głosów jest bardzo dużo. A może jest tak, że „Komitet Obrony Demokracji” powstał z niczego i bycie w nim wiąże się z tym, że ktoś o kim nigdy nikt nie słyszał, teraz jeździ po świecie, chcą się z nim spotykać, jest sławny. W związku z czym znalazło się wielu chętnych na te miejsce. Bo konflikt jest dzisiaj konkretnie spersonalizowany, jest na linii Mateusz Kijowski, jako ten zasiedziały założyciel, kontra Radomir Szumełda, jako ten, który powiada, że „Ty Mateusz się zużyłeś, teraz ja podejmę te brzemię, będę jeździł do Waszyngtonu i Brukseli i spotykał się ze wszystkimi” – zakończył Rafał Ziemkiewicz.