Zelnik ostro o uczestniczkach Czarnego Marszu: "Można mówić o odczłowieczeniu tych kobiet!"
- Czy życie, które rozwija się w kobiecie można porównać do czegoś w rodzaju obcięcia paznokci? - pytał na łamach portalu Wpolityce.pl Jerzy Zelnik. Aktor surowo ocenił kobiety, opowiadające się za liberalizacją przepisów aborcyjnych, bo jak mówi - sam nosi w sobie to bolesne doświadczenie aborcji, z którego się nie umie się wyspowiadać.
– Moje ciało, moja sprawa? To, co w takim razie taka kobieta uważa? Że to życie, które w niej się rozwija, można porównać do czegoś w rodzaju obcięcia paznokci? Ona daje schronienie powstającemu życiu i jemu służy. To nie jest obce ciało, tylko nowe życie. Kobieta nie może wyciąć go jak jakiejś rakowej narośli. Zastanawiam się,gdzie te kobiety mają rozum i serce, jeżeli tego nie rozumieją. Tu można chyba mówić o jakimś odczłowieczeniu tych kobiet - stwierdził w wywiadzie udzielonym portalowi Wpolityce.pl aktor Jerzy Zelnik.
Trauma poaborcyjna Zelnika
Opinia Zelnika wynika też z faktu, że w młodości nakłonił swoją dziewczynę do aborcji. Dziś aktor bardzo tego żałuje i nie jest w stanie o tym zapomnieć.
- Byliśmy młodzi, sądziliśmy, że mamy jeszcze czas na powiększenie rodziny. Urszulka musiała myśleć o skończeniu szkoły, ja byłem u progu kariery, a dziecko to przecież obowiązki, rezygnacja z siebie, dopiero rozpoczynaliśmy życie we dwoje - wyznał Jerzy Zelnik w biografii "Szczerze nie tylko o sobie".
–Może jestem bardzo surowy, ale noszę w sobie to bolesnedoświadczenie aborcji, z którego nie umiem się wyspowiadać. Do końca życia zapewne będę cierpiał z tego powodu, chociaż księża tłumaczą mi, że już się z tego wielokrotnie wyspowiadałem - wyznał aktor.
Duchowe rekolekcje dla uczestniczek Czarnego Protestu
Jerzy Zelnik mówiąc o kobietach, które wzięły udział w Czarnym Proteście, stwierdził, że przydałoby się im "duchowe rekolekcje".
- Myślę, że te kobiety wymagają duchowych rekolekcji, niekoniecznie kościelnych. Ważne, żeby naukowcy, lub jacyś dobrzy ludzie próbowali podejść do nich z sercem i spróbować otworzyć im oczy, uruchamiając w nich refleksję. Można powiedzieć, że żyjemy w społeczeństwie na różnym poziomie rozwoju. Wiele osób zatrzymało się niestety na poziomie niedouczenia i niedojrzałości. Ich religią jest "daj", a nie "masz". I tu jest problem - twierdzi Jerzy Zelnik.