– Poszedłem na ten spektakl, gdyż proszono mnie o opinię - mówił Jerzy Zelnik. - Jest to wstyd dla teatru. Nie ma to nic wspólnego ze sztuką. To jest łatwa publicystyka, która nie wnosi nic poza obrażaniem ludzi i tandetą. Poza pierwszą sceną, ci ludzie nie proponują niczego wartościowego. Dotowanie takiego spektaklu świadczy o tym, jacy ludzie zawiadują tym teatrem - powiedział aktor.
Gośćmi programu "Polska na Dzień Dobry Weekend" był aktor Jerzy Zelnik, a także Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, prawnik, dyrektor CitizenGo Polska. Rozmowa dotyczyła ostatnich protestów w sprawie skandalicznego spektaklu "Klątwa" przed siedzibą "Teatru Powszechnego" w Warszawie.
"Główną odpowiedzialną osobą za to, co dzieję się w tym teatrze, jest pani prezydent Warszawy"
– Minister kultury w tej kwestii nie ma wiele do powiedzenia - mówiła Magdalena Korzekwa-Kaliszuk. - Główną odpowiedzialną osobą za to, co dzieję się w tym teatrze, jest pani prezydent Warszawy. Obie te petycje zwracają uwagę na kilka faktów - tego typu wydarzenia nie powinny być sponsorowane z naszych pieniędzy, zwracamy się o o odwołanie dyrektora, jest to próba zohydzenia polskiej klasyki. Zwracamy uwagę na to, że to co się dzieję - to nie jest przekroczenie granic, tylko trywialna propaganda - powiedziała prawnik.
"Ten spektakl to jest przestępstwo i można to łatwo wykazać"
– Pani prezydent nie widzi problemu, a po skandalu teatr otrzymał 1,2 mln dotacji. Jan Paweł II jest honorowym obywatelem Warszawy, kiedy w taki sposób traktuje się świętego, pani prezydent odcina nas i nic w tej sprawie nie robi - stwierdziła Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.
– Kodowcy szalenie walczą o demokrację, natomiast sami nie chcą tej demokracji dopuszczać. Ten spektakl to jest przestępstwo i można to łatwo wykazać. Chodziło o sprawy polityczne i o to, by nabić sobie pieniądze. Tam żadnej sztuki nie ma - stwierdził Jerzy Zelnik.
– Misją teatru jest uprawianie sztuki w myśl piękna i prawdy - powiedział aktor. - Piękno to znaczy odpowiednia forma nadania prawdzie. Może to być nawet brzydota, ale w tej brzydocie jest potężna treść, którą musimy konsumować jako widzowie. Nie powinniśmy z teatru wychodzić z takim obrzydzeniem - mówił Jerzy Zelnik.