– Ta książka może otworzyć w każdym człowieku do tej pory zamkniętym na argumenty, że coś tu jest nie tak, refleksję, że jednak warto pytać, że być może to, co miało miejsce 10 kwietnia, wyglądało inaczej niż mówi oficjalny raport Jerzego Millera – stwierdził dziennikarz TVN Bogdan Rymanowski o książce "Zamach na prawdę".
"Zamach na prawdę"
"Zamach na prawdę" to wywiad-rzeka, który z Małgorzatą Wasserman przeprowadził dziennikarz TVN Bogdan Rymanowski. Odsłania ona nieznane kulisy katastrofy smoleńskiej oraz śledztwa w tej sprawie. Córka Zbigniewa Wassermana, który zginął w katastrofie, ujawnia w niej m.in. szczegóły przesłuchania w Moskwie, w czasie którego doszło do próby zwerbowania jej przez agentkę rosyjskich służb. Przedstawia także najbardziej prawdopodobny przebieg dramatu. O publikacji mówił w rozmowie z portalem wpolityce.pl Bogdan Rymanowski.
Rymanowski: To, co stało się 10 kwietnia, jest wciąż wielką tajemnicą
Dziennikarz zapytany został o to, czy temat katastrofy jest należycie traktowany przez dziennikarzy.
– Nigdy nie generalizuję, nie mówię o dziennikarzach ogólnie – zastrzegł. Jak dodał, są dziennikarze ciekawi świata, są tacy, którzy odmawiają tej ciekawości. – Ja staram się należeć do tych pierwszych. Dla mnie to, co stało się 10 kwietnia, jest wciąż wielką tajemnicą. A jeśli tak, to rolą dziennikarza jest zadawanie pytań – mówił.
Rymanowski: Dziennikarze mniej popularnych mediów wyręczali dziennikarzy z tzw. głównych mediów
Rymanowski wyraził wdzięczność dla dziennikarzy mediów spoza głównego nurtu, którzy od początku nie bali się zadawać trudnych pytań. – Chwała tym wszystkim dziennikarzom, którzy mieli odwagę zajmować się tą sprawą. Jestem pełen podziwu dla dziennikarzy mniej popularnych mediów, blogerów, którzy mieli odwagę od początku zadawać pytania odważne. Oni w pewnej mierze wyręczali dziennikarzy tych tzw. głównych mediów. Warto więc pytać. Szczególnie, że to jest nasz obowiązek – podkreślił.
Rymanowski: Ta książka może otworzyć w każdym człowieku - do tej pory zamkniętym na argumenty - (...) refleksję że coś tu jest nie tak
Zapytany, czy nie bał się poruszać tego niewygodnego tematu podkreślił, że nie. – Ta książka to jest rozmowa, to jest wywiad. Starałem się zadać mec. Małgorzacie Wassermann wszystkie najważniejsze pytania. Wydaje mi się, że byłem jak najbardziej dociekliwym dziennikarzem. To nie była rozmowa na kolanach, czy na zasadzie poklepywania się po ramieniu. To była rozmowa, w której przedstawiałem argumenty strony, z którą pani Małgorzata Wassermann polemizuje – mówił. – A pani mecenas w sposób merytoryczny i kompetentny odnosiła się do tych polemik. Wydaje mi się, że zrobiła to w sposób bardzo rzeczowy – ocenił.
Zdaniem dziennikarza TVN, książka ta może trafić do ludzi, którzy do tej pory nie przywiązywali wagi do pytań. – Ta książka może otworzyć w każdym człowieku - do tej pory zamkniętym na argumenty - że coś tu jest nie tak, refleksję, że jednak warto pytać, że być może to, co miało miejsce 10 kwietnia, wyglądało inaczej niż mówi oficjalny raport Jerzego Millera – mówił.