– Najważniejsze jest, aby była cisza i zgoda, to żeby dziecko nie zauważyło reform. Jednocześnie chodzi o budowanie nowoczesnej szkoły – tłumaczyła Anna Zalewska, minister edukacji narodowej.
Jak zapowiedziała na początku tygodnia szefowa MEN, zgodnie z planowaną reformą, system edukacji ma ponownie opierać się na 8-letniej szkole podstawowe i 4-letnim liceum. Do czterech klas, wydłużone zostanie też okres nauczanie wczesnoszkolnego. CZYTAJ WIĘCEJ
Zdjęcie "stygmatu" z zawodówek
Zalewska opowiadała dzisiaj w studiu Telewizji Republika o elementach planowanej reformy, w tym m.in. o wprowadzaniu szkół branżowych w miejsce szkół zawodowych. – Powstał pomysł na nową nazwę szkół, dlatego, że nie ma takich pieniędzy, które mogłyby odkleić stygmatyzujący charakter "zawodówek". A ja mówię "nie", nie zgadzam się, bo tam jest pasja, tam są ci którzy mają zarabiać dobre pieniądze – dodała minister.
Jak tłumaczyła Zalewska, w tej chwili trwają też ustalenia dotyczące matur, które miałyby być zdawane po tego rodzaju szkołach. – W tym temacie będziemy rozmawiać z Centralną Komisją Egzaminacyjną, ale w tej chwili są oni zajęci egzaminami gimnazjalnymi, maturalnymi, trzeba dać im spokój – dodała.
Uwolnić nauczycieli od biurokracji
Minister zwróciła też uwagę, na potrzebę zmniejszenia "biurokratyzacji" w sektorze edukacji. Jak dodała, chodzi o "uwolnienie" nauczycieli od zbędnych obowiązków.
– System edukacji jest uwięziony w biurokracji. Dodatkowo, co drugi temat, kwestia biurokratyczna są związane z projektami europejskimi. Ja to skróciłam tak, żeby nie oddawać pieniędzy, ale uwolnić nauczycieli – dodała Zalewska. – Nie papier ma się liczyć, ale dziecko – dodała.
Minister dodała też, że reforma ma zapewnić ulepszenie systemu dokształcania, tak, aby przynosiło realne efekty i zapewniało rozwój nauczycielom.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Sprawka: Czy system edukacji odpowiada na potrzeby rynku pracy? Zdecydowanie nie