Poseł Andrzej Smirnow oszukał wyborców – grzmi w „Gazecie Wyborczej” Jacek Żakowski. Jego zdaniem to i sprawa prof. Chazana to elementy, które mają świadczyć o prawicowym „róbta, co chceta”.
5 czerwca Andrzej Smirnow został posłem PO, obejmując mandat po Dariuszu Rosatim. 12 lipca siedział już obok prezesa Kaczyńskiego na Kongresie Prawicy. Czyli wykorzystał kredyt udzielony przez wyborców Platformie, aby wesprzeć jej największego rywala – pisze w „Gazecie Wyborczej” Żakowski.
Zdaniem publicysty jest to niezbity dowód, że Andrzej Smirnow „oszukał wyborców”, bowiem aby zasiąść w Sejmie za Rosatiego, musiał „skorzystać” z głosów oddanych na całą listę PO. Według Żakowskiego, Smirnow obejmując mandat i niezwłocznie zmieniając afiliację „zachował sięjak żebrak, który prosi o drobne na jedzenie, a kupuje wódkę”.
Poseł Andrzej Smirnow złożył rezygnację z członkostwa w klubie PO pod koniec czerwca. Swoją decyzję wielokrotnie argumentował tym, że zawiódł się rzeczywistym działaniem Platformy. – Platforma, do której wstępowałem była zupełnie inną partią. Dziś jest kompletnie bezideowa – mówił 26 czerwca w Telewizji Republika Smirnow.
Zdaniem Jacka Żakowskiego postawa byłego już posła PO jest jednym z elementów świadczących o samowoli polskiej prawicy. Logika zdobywająca przewagę na prawicy wydaje się prosta. Prawo jest dobre dla innych. Prawica ma boskie prawo robić, co jej się podoba – pisze publicysta „Wyborczej”.
Drugim przykładem ma być sprawa prof. Chazana. Komentarz Żakowskiego, to akurat nie dziwi, wpisuje się w nagonkę na byłego już dyrektora warszawskiego szpitala im. Św. Rodziny. (…) jako lekarz ma oczywiste prawo do klauzuli sumienia, ale zabiegając o posadę menedżera samorządowego szpitala i zdobywając ją, zobowiązał się dostarczać pacjentom usługi, których potem odmówił. Wyłudził więc stanowisko i pensję, podobnie jak Smirnow wyłudził mandat i poselskie diety – pisze z moralizatorskim zacięciem Jacek Żakowski.