Pomimo zakrojonej na szeroką skalę kampanii medialnej promującej ideologię LGBT Polacy pozostają niewzruszeni i nie zamierzają popierać postulatów tych środowisk. Nie ma zgody na legalizację małżeństw homoseksualnych, czemu sprzeciwiło się 56 proc. ankietowanych, jeszcze więcej, bo aż 76 proc., nie godzi się na prawo gejów i lesbijek do adopcji dzieci.
Nie zrazi to z pewnością środowisk mniejszości seksualnych, które coraz bardziej mobilizują swoje szeregi, by, jak sami twierdzą, walczyć o równe prawa, w praktyce o uprzywilejowaną pozycję. LGBT nie przejmują się brakiem społecznego poparcia. Wiedzą, że mają ogromne wsparcie w sporej części opozycji, mediach lewicowo-liberalnych, więc testują na polskim społeczeństwie, na co mogą sobie pozwolić. Efekty ideologicznego terroru są coraz bardziej widoczne. Dziś nie stanowi większego problemu zwolnienie katolika krytykującego LGBT. Co innego, gdyby sytuacja była odwrotna, i to gej czy lesbijka mieliby zostać zwolnieni z pracy. Pracodawca z miejsca zostałby posądzony o dyskryminację, a jego działanie byłoby porównywane z działaniami nazistów. Środowiska LGBT nie walczą dziś o równość, wolność i tolerancję. Toczą wojnę o rząd dusz, która ma się zakończyć narzuceniem większości Polaków ideologii wyznawanej przez mniejszość. Warto mieć świadomość strategii, które im do tego służą.
Strategia ofiary i redukcja wroga
Jednym z najczęstszych chwytów stosowanych przez mniejszości seksualne po to, by zjednać sobie przychylność ludzi, jest kreowanie się na ofiarę. Celem jest wytworzenie wrażenia, że to oni jako grupa zawsze są atakowani i dzieje się im krzywda. Swoich przeciwników przedstawiają jako agresorów, którzy brutalnie pozbawiają ich praw. Tymczasem nietrudno wskazać przykłady, które wskazują, że to aktywiści LGBT często prowokują. Sami nadają sobie prawo do szargania świętości, profanacji symboli religijnych, a potem wypłakują się w mediach, że są prześladowani. Zarzut profanacji wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej usłyszała działaczka LGBT w Płocku, która rozwiesiła jej wizerunek na koszach na śmieci i toi toiach. Na czerwcowej paradzie równości w Warszawie działacz LGBT przebrany za księdza odgrywał odprawianie mszy św. Najpierw kpiny z katolików, wyczekiwanie na reakcje z ich strony, a gdy ta nastąpi, opowieści o mowie nienawiści. Wygląda na to, że wolno wyśmiewać i obrażać katolików, ale już reagować na to nie można.
Przedstawiciele LGBT nie tylko kreują się na ofiary, ale wytwarzają wrażenie, że ideologiczni przeciwnicy to osoby lub grupy skrajne. Jeśli ktoś krytykuje mniejszości seksualne, musi być narodowcem albo kibolem. Chodzi o prosty mechanizm, który polega na tym, że od osób i poglądów skrajnych ludzie się odcinają.
Podkopać chrześcijański światopogląd
Dlaczego środowiska mniejszości seksualnych tak bezpardonowo atakują Kościół? Bo doskonale zdają sobie sprawę, że świat wartości większości Polaków zbudowany jest na fundamencie chrześcijańskim. Dopóki Kościół, wiara, symbole religijne, wartości będą dla Polaków ważne, dopóty ideologia LGBT nie zatriumfuje. Taktyka środowisk i sprzyjających im mediów polega na stopniowym podkopywaniu autorytetu Kościoła na wszelkie możliwe sposoby. Nagłaśnianie i permanentne wracanie do problemu pedofilii wśród duchownych, profanowanie symboli religijnych, przypisywanie Kościołowi odpowiedzialności za błędy władzy czy nawet współwiny za wydarzenia w Białymstoku, zakusy na wyprowadzenie religii ze szkół – to tylko część działań. Ostatni etap działań tych środowisk polega na bezpardonowym ataku na abp. Marka Jędraszewskiego, z którego próbuje się uczynić kozła ofiarnego debaty publicznej
Czytaj więcej w najnowszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Czytaj także:
Tysiące wiernych broni swojego pasterza. Poparcie spływa od duchownych z kraju i z zagranicy