Gośćmi Adriana Stankowskiego w programie Telewizji Republika \'\'Republika po południu byli Dariusz Wilczyński oraz Wojciech Perliński - prezes stowarzyszenia 304 KK. W programie opowiedzieli o skandalicznej lichwiarskiej działalności małżeństwa Lenarczyków.
Leszek Struzik jeszcze rok temu prowadził swoją firmę, ale po 20 latach musiał ją zamknąć. Zapożyczył się u małżeństwa Lenarczyków, ale jak twierdził – wszystko już spłacił. Mężczyzna powiedział, że umowa nie została mu oddana, ale porwana i na podstawie tego dokumenty ci państwo żądają od niego tego samego zobowiązania.
Co ciekawe sprawę w sądzie prowadzi sędzia Lenarczyk, która jest żoną byłego oficera centralnego biura śledczego policji, który udzielił lichwiarskiej policji.
Gośćmi Adriana Stankowskiego w programie Telewizji Republika byli Dariusz Wilczyński oraz Wojciech Perliński - prezes stowarzyszenia 304 KK, którzy zajmują się sprawą.
Perliński: – Ta rozmowa dotyczy rozłożenia, odroczenia spłaty długu, który już raz był spłacony. Ludzie ci, sprzedali ten dług firmie windykacyjnej. Nie wiem, jak pani to chciałaby wycofać to z sądu, skoro już nie jest właścicielem tego długu. Toczy się sprawa z powództwa firmy tej z Wrocławia.
– Z czym mamy do czynienia? Z Lichwiarską umową. Umowa zawierała blisko 150% odsetki, one zakładały pętle na firmie tego człowieka, które zniszczyły firmę tego człowieka.
Stankowski: – Co wspólnego ma pani sędzia sądu rejonowego z długiem?
Wilczyński: – To jest bardzo ciekawy temat. Ona też występuje w imieniu męża. Jako funkcjonariusz publiczny negocjuje umowę, chociaż ten dług jest sprzedany.
– Tutaj w tej rozmowie telefonicznej naciska na pożyczkobiorcę, stawia mu warunki, że musi oddać 40 tysięcy złotych, a wtedy mąż pani sędzi wycofa, później mówi, że oni wycofają, potem, że firma windykacyjna oskarżenia.
Stankowski – Panie Wojciechu kto to jest Jasio, czyli mąż pani sędzi?
Perliński: Nie prowadzi żadnej działalności formalnie, ale prowadzi działalność lichwiarską. A wcześniej był oficerem centralnego biura policji, nawet przez jakiś czas był komendantem, czy kimś tam ważnym.
– Te sprawy karne, które pani sędzia sugeruje, że wycofa, ale ich w ogóle nie ma. W tym miejscu, to oznacza, że może o mieć formę szantażu.
Stankowski: Można to rozumieć, że jeżeli nie oddasz tych pieniędzy to tego pożałujesz.
Perliński: – Wiemy od innych poszkodowanych, że ta para osób ma też na sumieniu inne sprawy. To w tej chwili jest przedmiotem badania ministerstwa sprawiedliwości i miejmy nadzieję, że też prokuratury krajowej.
– Do nas zgłosiły się setki osób, ale takich osób może być więcej. Ci ludzie mają taki trochę syndrom, jaki mają osoby zgwałcone. Oni się wstydzą, że dali się oszukać, bo byli naiwni. Apelujemy, że tu nie ma czego się wstydzić.