W sobotę rano zmarł nasz redakcyjny kolega, dziennikarz sportowy, prowadzący program "Bul Głowy", Paweł Zarzeczny.Jego córka, Paulina, podziękowała wszystkim za serdeczne wiadomości, a także pięknie pożegnała swojego tatę, w tekście opublikowanym na weszlo.com.
„Cholera mi do tego co śmieszne, a co nie. Ja wolę zginąć na swój sposób, niż żyć i cieszyć się na wasz” - zacytowała Marka Hłasko Paulina Zarzeczna, rozpoczynając w ten sposób wzruszający wpis o swoim ojcu.
Za to, że nauczył mnie więcej niż którakolwiek ze szkół, za uczynienie mojego życia lepszym niż mogłabym sobie wymarzyć, za rozbudzenie we mnie ogromnej ambicji. Za ten aparat na zęby w podstawówce i to, że dziś nie wstydzę się uśmiechać. Za trzy koty, pieska, rybki i dwa króliki, bo każdy inny rodzic chyba postukałby się w głowę na taki pomysł. Za opublikowanie charakterystyki obrazu „Wędrowiec nad morzem mgły” autorstwa trzynastoletniej mnie w swoim artykule dla Polska the Times, żeby zachęcić mnie do dalszej pracy. Za kupienie mi drugiej poduszki kiedy wróciłam do domu dobę po operacji nosa i nie mogłam ani leżeć, ani siedzieć. Za nasze wypady do hana sushi w złotych tarasach i ciężkie dyskusje o polityce. Za to, że przekazał mi w genach wystające kości policzkowe, za które często dostaję komplementy - pisze Paulina Zarzeczna.
Paulina Zarzeczna podkreśliła również, że jej ojciec nigdy nie bał się śmierci, nawet w żartach.
Czasem żartował, że jeśli będzie stary i pochoruje się tak, że nie będzie mógł sam się sobą zająć, skoczy z mostu i oszczędzi sobie oraz wszystkim ciągnącej się męki. Zmarł niespodziewanie na zawał serca. W swoim domu. W swoim pokoju, z widokiem na jego ukochany ogród. W swoim łóżku, tym samym w którym powstały setki uwielbianych przez fanów artykułów i niejedna książka. Bez tygodni w szpitalach, eksperymentalnych terapii, nieopisanego cierpienia. I choć żadne słowa nie oddadzą tego jak bardzo bym chciała by to wszystko okazało się okrutnym żartem tego na górze, cieszę się, że wyszło tak jak tata chciał. Tak jak to sobie zaplanował. Zginął na swój sposób i, pozostając przy cytowaniu Hłaski, zginął pełen dni.
A jakby kogoś wciąż zastanawiał tytuł jego ostatniej książki, jako córka oficjalnie potwierdzam: Paweł Zarzeczny ZAWSZE BYŁ NAJLEPSZY!I dla mnie zawsze będzie - napisała córka Pawła Zarzecznego, Paulina Zarzeczna.