Wyszkowski: "Wałęsa należał do stronnictwa, które mordowało"
– Oczywiście z pewnością Lech Wałęsa publicznie mówi o tym, że IPN nie ma żadnych dowodów poza teczką Kiszczaka. Faktycznie wyobrażam sobie, że tych dokumentów, które KGB gromadziła nie uzyskamy. Po owocach widać jakie było dzieło Lecha Wałęsy – ocenia w rozmowie z Ewą Stankiewicz Krzysztof Wyszkowski.
– To rzeczywiście osiągnięcie tego okresu. Odsunęliśmy znakomitą większość agentów, ludzi sprzedajnych. Dzisiaj wrogowie Polski – krajowi i zagraniczni, wykorzystują Wałęsę, bo Wałęsa rzeczywiście jest potężną kartą w rękach zagranicy. Ludzie na Zachodzie nie orientują się kim jest, zresztą jak część Polaków, nie wiedzą, że był SB-ckim szpiclem. Dlatego uważają go za wybitnego, polskie polityka i można przeciwko Polsce występować z imieniem Lecha Wałęsy na ustach – dodaje Krzysztof Wyszkowski.
"Wałęsa należał do stronnictwa, które mordowało"
Dlaczego ważne jest to, żeby mówić o tym? Dlaczego nie zostawić Wałęsy w spokoju, bo był legendą „Solidarności”, dziś jest symbolem i człowiekiem na emeryturze. – Ja przepraszam, że tak długo trwałem nie wierząc w to, że Wałęsa był szpiclem. Dopiero, gdy Antoni Macierewicz ujawnił dokumenty z Urzędu Ochrony Państwa. Tacy ludzie jak Andrzej Gwiazda trwali w tym, gdy było to niepopularne, wręcz groźne dla osobistego bezpieczeństwa. Całość obrzydliwej inscenizacji, który urządza KOD pod hasłem „jesteśmy z Lechem Wałęsą”, bo Wałęsa w grudniu 1970 r., gdy zabijano robotników był szpiclem SB-ckim. On siedział w komendzie milicji i rozpoznawał torturowanych, bitych, czy walczących z milicją stoczniowców. To niesamowite, że tyle lat po sierpniu 1980, kiedy zażądaliśmy prawdy o przeszłości, przychodzi Lech Wałęsa i udaje kogoś, kto reprezentuje zamordowanych. On należał do stronnictwa, które mordowało, on był partnerem milicji, partnerem Służby Bezpieczeństwa. To rzeczy niemożliwe, musimy otwarcie i głośno o tym mówić. Wałęsa nie ma prawa do reprezentowania „Solidarności”. Wałęsa pozostając wierny bezpiece, pozostaje agentem SB po śmierci SB. Agentem w walce z demokracją w Polsce – zakończył Krzysztof Wyszkowski.