Wypadek w Leszawie tak tragiczny, że traktowany będzie jako katastrofa w ruchu drogowym. Ukraiński kierowca jutro usłyszy zarzuty
Zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku czego śmierć poniosły trzy osoby, a wiele doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, postawi w niedzielę przemyska prokuratura kierowcy ukraińskiego autokaru, który w nocy uległ wypadkowi w Leszczawie Dolnej (Podkarpackie).
Autokarem podróżowały 54 osoby, trzy zginęły na miejscu. Pozostali poszkodowani zostali przewiezieni do szpitali.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że autokarem podróżowali uczestnicy wycieczki ze Lwowa. Kierowca autobusu na zakręcie, pomiędzy Leszczawą Dolną i Kuźminą, zjechał z drogi, osunął się z kilkumetrowej skarpy, następnie dachował.
Policjanci ustalili, że kierowca autobusu był trzeźwy.
Na miejscu pod nadzorem prokuratora pracowali policjanci, zastępy państwowej i ochotniczej straży pożarnej, ratownicy z BGOPR, PCK oraz służby ratownicze. Policjanci zorganizowali objazdy, a grupa dochodzeniowa prowadziła oględziny i zabezpieczała ślady. Poszkodowanym udzielana jest pomoc psychologiczna.
Jak poinformowali przedstawiciele prokuratyry, w niedzielę kierowca autokaru, 42-letni Mykoła Ł., będzie przesłuchany i zostaną mu przedstawione zarzuty.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że było to 70-80 km na godzinę przy ograniczeniu w tym miejscu do 30 km/h.
Za ten czyn Kodeks karny przewiduje karę od roku do 10 lat pozbawienia wolności.