27-letnia kobieta, wioząca dzieci w wieku 5 lat i 7 lat, wjechała pod szynobus. Osobówka uderzona przez pociąg koziołkowała i stanęła w płomieniach.
Kierowany przez kobietę samochód wjechał pod pociąg osobowy jadący w kierunku Kostrzyna nad Odrą. Następnie samochód się zapalił.
Jedno z dzieci zabrał do szpitala śmigłowiec LPR. Matkę wraz z drugim dzieckiem zawiozły tam karetki pogotowia.
W akcji ratowniczej brały udział cztery zastępy straży pożarnej, pogotowie i policja. Na miejsce został wezwany też helikopter.
Jedno z dzieci jest w stanie poważnym, ale stabilnym, życiu drugiego dziecka i mamy nic im nie zagraża.
„Widziałem, co zostało z samochodu. Mam wrażenie, że otarliśmy się o cud. Jedno z dzieci jest w stanie poważnym i stabilnym, życiu drugiego dziecka i jego mamy wydaje się, że nic im nie zagraża. Dziękuję całej szpitalnej ekipie. Spisaliście się na medal. Takie momenty pokazują, jak ważna jest praca zespołowa. Niech ta historia będzie dla nas wszystkich przestrogą. Uważajcie na przejazdach kolejowych” – napisał Robert Surowiec, prezes szpitala wojewódzkiego w Gorzowie.