Wreszcie! Po tylu latach odsłonięto tablicę upamiętniającą tajne nauczanie na UJ w czasie II wojny światowej
Właśnie trwa w Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej tajne nauczanie na Uniwersytecie Jagiellońskim podczas II wony światowej. Dotychczas w głównym gmachu Alma Mater nie było jakiegokolwiek upamiętnienia tego fenomenu. W uroczystości biorą udział ostatni żyjący studenci tajnych kompletów – osoby ponad 90-letnie.
Uroczystość odbywa się w dniu wyjątkowym dla społeczności akademickiej, albowiem to właśnie 19 marca 1945 roku odbyła się inauguracja skróconego roku akademickiego – zaledwie dwa miesiące po opuszczeniu okupowanego Krakowa przez Niemców. Było to możliwe dzięki temu, że od 1942 roku działało tajne nauczanie uniwersyteckie – bijące serce Alma Mater, dzięki któremu w czasie II wojny światowej zachowana została ciągłość działania najstarszej polskiej uczelni. Stało się tak dzięki nie tylko zaangażowaniu samych studentów, ale również wielu profesorów, którzy po powrocie z piekła obozów koncentracyjnych postanowili nie poddawać się w walce z niemieckim okupantem i bronić polskiej nauki.
Słynne podstępne aresztowanie krakowskich profesorów w dniu 6 listopada 1939 r., znane pod nazwą Sonderaktion Krakau, rozwiało wszelkie złudzenia o możliwości otwarcia legalnych studiów wyższych dla polskiej młodzieży. Ale gdy na przełomie 1940/41 roku po kilkunastomiesięcznym pobycie w obozach w Sachsenhausen i Dachau wróciła grupa młodszych profesorów, natychmiast pomyślano o zorganizowaniu tajnego nauczania. Rektor tajnego Uniwersytetu prof. Władysław Szafer, który szczęśliwie uniknął aresztowania w 1939 r., powierzył to zadanie jednemu z młodszych profesorów – prof. Mieczysławowi Małeckiemu, slawiście, który wykazywał w tym kierunku najżywszą inicjatywę. Małecki oparł organizację tajnych studiów na studentach, którzy zgodnie z zasadami konspiracji wyszukiwali sprawdzone lokale - zwykle prywatne mieszkania profesorów lub rodziców studentów - na przeprowadzenie wykładów i umawiali wykładowców z ich słuchaczami. Tajne nauczanie było zorganizowane w sposób niemal wojskowy i silnie scentralizowany. Młodzież podzielona była na zespoły składające się z 5-10 osób. Kierownicy wszystkich kompletów podlegali głównemu komendantowi młodzieży – Józefowi Stefanowi Trojanowskiemu, studentowi prawa i prezesowi tajnej Bratniej Pomocy, studenckiej organizacji samopomocowej. Komendant raz na tydzień składał raport kierownikowi, prof. Małeckiemu.
W naszpikowanej gestapo i Niemcami stolicy Generalnego Gubernatorstwa uczestnictwo w tajnym nauczaniu było codziennym narażaniem życia, jednak mimo iż łącznie około 1000 studentów brało w nim udział, udało się uniknąć „wsypy”. Uruchomiono studia prawnicze, lekarskie, polonistyczne, filologiczne, matematyczne, chemiczne, rolnicze i wiele innych. Wydział Teologiczny miał znaczną autonomię, gdyż sprawą kształcenia tzw. kryptokleryków – w tym Karola Wojtyły - opiekował się sam książę metropolita Adam Sapieha, jednak gdy po wyzwoleniu w styczniu 1945 r. Bratnia Pomoc Studentów UJ wezwała wszystkich uczestników tajnego nauczania do ujawniania się, starosta kryptokleryków – Władysław Majda zgłosił w imieniu kolegów tajny komplet Wydziału Teologicznego UJ w składzie 18 osób. Karol Wojtyła, jako reprezentant tego wydziału, został wiceprezesem Bratniej Pomocy.
Studentka tajnej polonistyki i żyjąca do dziś Ewa Heise-Zielicz wspominała swego czasu, że nigdy termin universitas nie był tak wymowny, jak w owych wojennych czasach. Profesorów i studentów łączyła wspólnota losu, niebezpieczeństwa, konspiracji – staliśmy w tym samym szeregu w obliczu spraw ostatecznych: śmierci, bohaterstwa, podłości, wierząc w sens humanistyki, gdy było o to najtrudniej – pisała we wspomnieniach swojego studenckiego czasu.
Organizatorami uroczystości jest Uniwersytet Jagielloński i stowarzyszenie NE CEDAT ACADEMIA, które w tym roku obchodzi jubileusz 20-lecia, skupiając członków rodzin profesorów aresztowanych w ramach Sonderaktion Krakau oraz studentów i wykładowców tajnego nauczania w czasie II wojny światowej. Stowarzyszenie swą nazwę wzięło z napisu w portalu Zielonej Sali Collegium Maius, który oznacza: NIECH SIĘ AKADEMIA NIE PODDAJE. Władzom stowarzyszenia zależy aby jak najwięcej osób związanych z tajnym nauczaniem na UJ wzięło udział w poniedziałkowej uroczystości – Być może żyją jeszcze osoby, które były tajnymi studentami, a nie mamy z nimi kontaktu, tak jak z członkami stowarzyszenia. Dlatego za pośrednictwem mediów gorąco je i ich najbliższych zapraszamy do spotkania przy tablicy poświęconej świadectwu patriotyzmu i niezłomności ducha krakowskiej społeczności akademickiej – mówi sekretarz stowarzyszenia Ne Cedat Academia i wnuczka prof. Mieczysława Małeckiego, Maria Gracja Krzyżanowska.
***
Uczestnicy tajnych studiów o sobie samych
Wszystkie cytaty pochodzą z książki: Ne Cedat Academia. Kartki z dziejów tajnego nauczania w Uniwersytecie Jagiellońskim 1939-1945, red. M. i A. Zarębowie, Wydawnictwo Literackie Kraków, 1975.
śp. Alfred Zaręba, student tajnej polonistyki:
„W niezmiernie ciężkich warunkach prowadzone tajne nauczanie, studia bez zorganizowanego stałego zaplecza bibliotek, zakładów i pomocy naukowych, z ciążącymi nad wykładowcami i słuchaczami prowizorium oraz atmosferą niepewności i niebezpieczeństwa – mogły się utrzymać i dać wyniki dzięki kilku czynnikom.
Najważniejszym z nich była postawa kierownictwa tajnego nauczania i wykładowców, ich spokój, opanowanie i wielkie oddanie sprawie kształcenia młodzieży. Bezpośredni, bliski kontakt z profesorami i asystentami prowadzącymi zajęcia w małych grupach był znakomitą rekompensatą braku bibliotek i innych pomocy naukowych. Z perspektywy lat z całą pewnością można powiedzieć, że owe stałe kontakty odegrały w procesie dydaktycznym, w procesie kształcenia i kształtowania osobowości słuchaczy rolę zasadniczą, przeważyły chwilowe okupacyjne niedostatki i braki.
Drugim istotnym czynnikiem był stosunek młodzieży do studiów. Zgodnie we wszystkich wypowiedziach wykładowców określany jako poważny, odpowiedzialny, żarliwy w dążeniu do zdobywania wiedzy”
Ewa Heise, studentka tajnej polonistyki:
„Może nigdy termin universitas nie był tak wymowny jak w owych wojennych czasach. Profesorów i studentów łączyła wspólnota losu, niebezpieczeństwa, konspiracji. Nasza mała „powszechność” była wtopiona w wielką, ogólnopolską, ale jednocześnie wyodrębniona z niej dzięki szczególnym metodom przeciwstawiania się niemieckiemu złu. Profesorowie i studenci – staliśmy w tym samym szeregu w obliczu spraw ostatecznych: śmierci, bohaterstwa, podłości, wierząc w sens humanistyki, gdy było o to najtrudniej”.
„Komplety uniwersyteckie to była nie tylko jedyna szansa systematycznego kształcenia się i nie tylko ratunek przed wchłonięciem przez beznadziejność okupacji. Było to także ś ro d o w i s k o.”
śp. Maria Bobrownicka, studentka tajnej polonistyki:
„… dlaczego i po cosmy to robili, na co była nam potrzebna nauka, skoro nie dawała żadnych korzyści dziś ani nie obiecywała korzystniejszej pozycji w przyszłości, już choćby z tego powodu, że nikt nie był pewny, czy doczeka jutra. (…) Brało się dodatkowe obowiązki i dodatkową odpowiedzialność, ale ileż dawało satysfakcji to włączenie się w jeszcze jeden nurt antyhitlerowskiej działalności. Było w tym zapewne trochę młodzieńczej przekroy (zakazane? – no to robimy!), ale było i poczucie społecznego obowiązku, i chęć demonstracyjnego protestu przeciw otaczającej nas rzeczywistości Generalnego Gubernatorstwa, w której wyznaczono nam zaledwie miejsca robotów. Przynależność do studenckiej społeczności stwarzała też namiastkę życia kulturalno-towarzyskiego, stwarzała bowiem jaki taki kontakt, dla wielu jedyny, ze światem nauki i sztuki, z książką i muzyką”.
śp. Józef S. Trojanowski, student tajnego prawa, prezes tajnej Bratniej Pomocy Akademickiej:
„Z całym naciskiem zaznaczyć trzeba, że poziom nauki, sądząc po jej wynikach, nie był wcale niższy od przedwojennego, jeżeli nie wyższy. (…) Tajemnica powodzenia egzaminacyjnego polegała na tym, że ci, którzy zdecydowali się uczyć w tak ciężkich warunkach, ale zarazem przy tak serdecznej i znakomitej pomocy ze strony profesorów i asystentów, nie mogli i nie chcieli uczyć się inaczej, niż się uczyli, nie chcieli i nie mogli zdawać inaczej, niż zdawali”
śp. Izabela Szymusik-Kumelowska, studentka tajnego rolnictwa:
„Dla wielu studentów decyzja rozpoczęcia studiów oznaczała podjęcie wielkiego wysiłku. W większości wypadków, szczególnie u studentów pochodzenia miejskiego, warunki materialne były bardzo trudne, co zmuszało młodzież do ciężkiej pracy dla zabezpieczenia jakiego takiego bytu sobie i rodzinie. Jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że w wielu wypadkach okupacyjna nędza prowadziła do skrajnego wyczerpania młodych organizmów, trzeba ocenić decyzję podjęcia studiów jako wprost heroiczną. (…)
Mimo tych wszystkich trudności panował wśród młodzieży wielki zapał do nauki. (…) Do egzaminów przystępowano po dobrym przygotowaniu się, i rzadkie były wypadki, by zachodziła konieczność powtarzania egzaminu.
Nie zdarzył się też ani jeden wypadek „wsypy”, co chlubnie świadczy o poziomie moralnym ówczesnej młodzieży. Opinię tę potwierdza wypowiedź dra Listowskiego zawarta w jego sprawozdaniu: Materiał studencki był pod względem poziomu moralnego i utrzymania konspiracji bez zarzutu”
śp. Jan Markiewicz, student tajnej chemii:
„Starsze pokolenie naukowców przekazywało swoją wiedzę następcom, wierząc, wbrew temu, co się wokół nas działo, w zmartwychwstanie Ojczyzny i zdając sobie sprawę z tego, że w wolnej Polsce będzie panował, zwłaszcza na początku, poważny deficyt inteligencji naukowej, tępionej wszelkimi sposobami przez okupanta. Zdaje się, że ten ich wysiłek, podjęty w mrokach okupacji i przy ustawicznym zagrożeniu życia, nie poszedł na marne.”
śp. Prof. Mieczysław Małecki, kierownik tajnego nauczania:
„… dla naszej młodzieży nie było żadnych przeszkód. Po całodziennej mozolnej i bezgranicznie nudnej pracy w różnych urzędach czy instytucjach niemieckich wymykała się ta młodzież ukradkiem do rozsianych po mieście lokali konspiracji uniwersyteckiej, aby do samej godziny policyjnej nałykać się prawdziwej wiedzy, z której przyszło jej korzystać w trudnych i niebezpiecznych warunkach, ale za to w jakiejś dziwnie serdecznej, przyjacielskiej atmosferze. Ustawicznie grożące wspólne niebezpieczeństwo ze strony gestapo zacieśniało węzły łączące bractwo zespołowe. Bezpośrednia wymiana myśli z wykładowcą ułatwiała niesłychanie pracę naukową, a ponieważ na zespoły uczęszczała młodzież, która w całej pełni rozumiała potrzebę i znaczenie nauki i do niej garnęła się z całym młodzieńczym zapałem, więc nic dziwnego, że mimo wielu braków, wypływających z konspiracyjnego toku zajęć uniwersyteckich, rezultaty pracy studenckiej były wprost zadziwiająco świetne. Wszyscy wykładowcy tajnego nauczania zgodnie podają, że jeszcze nigdy nie mieli do czynienia z tak rozpaloną, a zarazem tak zrównoważoną młodzieżą, dla której w życiu były tylko dwa wielkie cele: przyczynić się choćby za cenę swego życia do odzyskania wolności i zdobyć, też z narażeniem życia, wiedzę”.
śp. Prof. Władysław Szafer, rektor tajnego Uniwersytetu:
„W tym miejscu chcę wyjaśnić, dlaczego organizatorem tajnego nauczania uniwersyteckiego został jeden z młodszych naszych kolegów, nie zaś ktoś z profesorów starszych, byłych rektorów lub dziekanów. Stało się to przede wszystkim dlatego, że nikt inny tylko właśnie prof. Małecki wykazał w tym kierunku najżywszą inicjatywę, po wtóre zaś dlatego, że on właśnie budził u niemieckich władz cywilnych z natury rzeczy mało podejrzeń, gdyż był pracownikiem osławionego Ostinstitutu, o którego charakterze i celach tutaj rozwodzić się nie ma potrzeby. Nikt, poza szczupłym gronem wtajemniczonych, nie wiedział wszakże, że wszedł on tam nie dobrowolnie, lecz za zgodą i n a p o l e c e n i e polskich władz akademickich po to, aby spełniać ważne zadania.
Wtedy gdy oczy wyżłów policyjnych śledziły zapewne nas, starszych, nikomu nie przyszło do głowy śledzić młodego profesora, mieszkającego w dodatku nie w samym mieście, lecz daleko na jego peryferiach. (…) Niech mi będzie wolno w tym miejscu stwierdzić, że prof. Małecki, który utrzymywał przez cały czas najściślejszy ze mną związek, przez ofiarną pracę na najbardziej eksponowanym uniwersyteckim odcinku zasłużył się dobrze nie tylko Uniwersytetowi, ale całemu Narodowi Polskiemu”.